Paul Lamb to jeden z artystów, który przemierzył Polske wszerz i wzdłuż, nawet tę powiatową. Dlatego sięgnięcie po koncertowy krążek to po prostu wciąż gorące wspomnienie.

Krążek to zbiór nagrań koncertowych z różnych miejsc. Zaczyna się oczywiście od harmonijki, która intonuje "I Got A Woman/ Fulsom Prison". Piosenki Raya Charlesa i Johnny Casha. Dwa światy połączone przez genialną harmonijkę Lamba. Z miejsca słychać, że cały zespoł bawi się wyśmienicie.

I taki nastrój utrzymuje się w drugiej piosence - "Let Me In" będacej jednocześnie okazją do przedstawienia gitarzysty. Zespół bawi się świetnie, a Lamb bezbłędnie dopowiada frazy w piosence.

"Come To The Conclusion" - autorska piosenka Lamba, to ogniste boogie, w którym nie brak świetnych gitar brzmiących jakby przed chwilą grały w Delcie.

I podobnie jak choćby na koncercie w podlaskich Siemiatyczach - mamy koncertowy zapis gershwinowskiego "Summertime".

Zobacz zdjęcia z koncertu Paul Lamb & The King Snakes w Siemiatyczach:  Paul Lamb na Siemiatycze Blues Festiwal 2011

Późneij zespół rusza z silniejszym "Depressing Recession". Słychać, że podczas rejestracji byli w znakomitej formie. Ale też i ta machina niemal bez przerwy gdzieś koncertuje, to i miała z czego wybierać.

Czas na harmonijkowe clou programu - instrumentalne "Easy" Big Waltera. Tak kiedyś brzmiała Kasa Chorych - kto nie wierzy - niech porówna.

Następna piosenka w zestawie to znów utwór Raya Charlesa. "Black Jack Game" z genialną gitarą syna Paula - Ryana brzmi bardzo hipnotycznie. Świetny, pełen pasji biały blues z Wysp. A harmonijka z harmonizerem brzmi jak mała orkiestra.

"Games People Play" lekko rozładowuje napięcie, ukazuje zespół w bardziej gospelowej odsłonie i pokazuje, że na ich koncertach każdy znajdzie dla siebie coś godnego uwagi i będzie mógł nieźle się bawić. Szkoda tylko, że za słabo słychać, jak reagowała publiczność.

Następny klasyk bluesowy z prapoczątków stylu to "Ida Mae". The King Snakes potrafią go zagrać stylowo, bez wygłupów, z należytym pietyzmem. To jeszcze jedno oblicze Brytyjczyków.

"Mind Games" to następny sztandarowy utwór Paula Lamba. Chociaż ograny na setkach koncertów, wciąż cieszy swingiem i lekkością kompozycji. Dobrze mieć go pod ręką, zwłaszcza że opatrzony jest znakomitym solem harmonijki.

Kolejny żelazny punkt koncertów, czyli "Ya Ya Blues" Professora Longhaira znów może wywołać wiele pozytywnych skojarzeń. Trudno przecież podczas koncertów przy nim się nie bawić. No i - znów mamy świetną harmonijkę i już nieco lepiej słyszalną reakcję publiczności. Ale to jednak nie to, co śpiewanie w tłumie z zespołem.

 

  

 

Krążek kończy zaśpiewany przez zespół tylko z akompaniamentem harmonijki "Midnight Special" Ledbelly'ego. Znamy, ale kochamy - nieprawdaż?


Ta płyta nie jest niezbędna w kolekcji, ale dla osób sentymentallnych może mieć nieocenioną wartość. Przecież to nasz ulubiony Paul Lamb, który daje gwarancję, ze na każdym koncercie w Polsce da z siebie wszystko a my będziemy się świetnie bawić i dziękować mu owacją na stojąco.