11.11. 2011 roku w Teatrze Śląskim w Katowicach zespół Cree prowadzony przez Sebastiana Riedla zarejestrował koncertowe wideo. W dużej mierze to premierowe piosenki z wydanej pod koniec maja płyty "Diabli nadali".

Zespół dość odważnie rozpoczyna koncert od nowego utworu - "Uśmiech losu". Umiarkowane tempo i charakterystyczny głos Sebastiana nie pozostawiają wątpliwości. To Cree, jakie fani lubią najbardziej. Riedel snuje opowieść i frazuje, jak w najlepszych chwilach grupy Dżem. A i sama aranżacja, wykorzystująca brzmienie dwóch gitar nie budzi zastrzeżeń.

"Cały nasz świat" to już klasyczne southernowe granie, które na żywo zyskuje na mocy. Zespół brzmi mocno i pewnie, a Riedel gra mocno transową solówkę. No i kamery bez chwili pokazują zespół przy pracy. Widać, że lider jest autentycznie spocony. Wtedy na scenę zaprasza saksofonistę Darka Rybkę i Bartka Miarkę z gitarą akustyczną.

A sam od partii na steel guitar zaczyna pierwsze solo w utworze "Księżyc, ja i ty". Z miejsca po grzbiecie przechodzą dreszcze. Świetna, pełna przestrzeni kompozycja, nie smutna, ale wypełniona melancholią, trochę w klimacie "Harvest Moon" starego, kochanego Neila Younga. I steel guitar wspierane hammondami. Prosta, miłosna piosenka i chyba kolejny klasyk w repertuarze Cree.

"Ballada dla miłości" to utwór otwierający poprzednią płytę - "Tacy sami". Bartek Miarka zamienia gitarę akustyczną, na elekytryczną i bezwiednie staje się mistrzem drugiego planu. Pieśń rozchodzi się po całym teatrze, a my przy okazji możemy podziwiać z lotu ptaka wielki zestaw perkusyjny Tomka Kwiatkowskiego, by po chwili dać się wciągnąć w genialne solo Miarki zagrane - jak zawsze - bez użycia kostki.

Cree wracają do podstawowego składu i zaczynają hałasować. "Diabeł w butelce" to utwór, który otwiera "Diabli nadali". Typowy blues rock, z nieco wulgarnym bridge zagranym akordami. Riedel znakomicie śpiewa, ale chyba utwór był zbyt nowy, by mimo swej temperatury poruszyć Teatr Śląski.

I wreszcie na scenie pojawia się jeden z najsympatyczniejszych polskich harmonijkarzy - Michał Cielak Kielak, znany z Kasy Chorych i genialnej płyty Harmonijkowy Atak "Harpcore". Koncertowy test "Diabli nadali" trwa. Cree ogrywają motoryczną piosenkę "Rock&Roll to jest to". A rozesmiany Kielak dokłada do gitarowego hałasu swoją graną wprost z serca harmonijkę. I momentami jest w ichwspólnym graniu coś z najstarszych czasów nieodżałowanej białostockiej kasy z Ryszardem Skibą Skibińskim. I wreszcie widać, że muzycy na scenie zaczęli się bawić, jakby zapomnieli o wszędobylskich kamerach.

Wtedy do Cree dołącza z dwunastostruonową gitarą Piotr Kupicha z zespołu Feel, w tle meldują się przy mikrofonach urodziwe chórzystki i dwóch skrzypków. A Sebastian Riedel intonuje "Po spowiedzi". To jeden znajwazniejszych i najmocniejszych punktów nie tylko tego koncertu, ale przede wszystkim albumu studyjnego. Tyle, że wersja na DVD jest po prostu przepiękna. I chyba - ta, którą zapamiętamy na zawsze. Solo Riedla idealnie splata się z riffami smyczków, a wokalistki pokazują nietuzinkowe możliwości. No i trzeba cofać DVD. Raz to za mało.

Cree wracają do bardziej rockowego grania w piosence "To co chciałeś". Porządny kawałek southernowego drive przefiltrowany przez tyskie klimaty.

Na płycie "Parę lat" pojawiła się piosenka "Rockowiec". Cree mają takie momenty na koncertach, kiedy odkręcają się niemal na full i potrafią przez ładnych kilkanaście minut udowadniać, że umieją pohałasować. W tej piosence pierwsza solówka należy do Sylwestra Kramka. I znów dzieki kamerom widać, że zespół uwielbia takie granie, a na scenie pulsuje jak jedno ciało.

Przegląd starych przebojów trwa. "Po co więcej mi?" otwierało przecież "Parę lat". I znów trudno uchronić się przed skojarzeniami z twórczością Dżemu i Ryszarda Riedla. Ale trudno, żeby nagle Sebastian stał się kimś innym. Piękna piosenka, która nie mogła nie trafić na taki ważny koncert i wszystko. A i dzięki wzorowej pracy kamer można podpatrzyć w jakich pozycjach lider buduje solo. Ma mnóstwo czasu i aż dziw, że umiał przestać, bo w takiej gitarze można się zasłuchać.

I znów rock and rollowa piosenka - "Parę lat". Riffy niemal jak z płyt TSA, podobny rytm. A co - koncert to pora do zabawy i kto wie, co działoby się gdyby nie nobliwe ściany teatru.

Koncert kończy utwór "Kramek" umieszczony na debiutanckiej płycie Cree, w całości dedykowanej Riedlowi. Na scenę wracają Michał Cielak Kielak i Bartek Miarka. Wszyscy muzycy grają na full, a przy okazji widać, że swietnie czują się w swoim towarzystwie. Miarka tym razem sięga po kostkę, ale jeśli za plecami ma machinę trzymającą tempo uderzająco podobne do "Rock and Rolla" Led Zeppelin, trzeba grać i szybciej i mocniej.

W dodatkach jest wywiad z Riedlem i Kramkiem. tam między innym przypominają, że Ryszard Riedel fascynował się zarówno kulturą indian jak i zespołem Free i stąd nazwa Cree wydała się wszystkim odpowiednia. Więcej anegdot i ciekawostek - na DVD.

Drugim interesującym dodatkiem jest "Live Bootleg" z Rockowych Zaduszek z 4 listopada 2011 roku i wywiad, jakiego producentom metal Mind udzielił Piotr Kupicha.

Nie zawsze i nie każdy ma szansę dotrzec na koncerty Cree. Ale dzięki DVD można poznać ich naprawdę nieźle. Bo, ze warto - wie już chyba każdy, kogo interesuje takie granie.

Tu kupisz DVD w najkorzystniejszej cenie:

mygift_new