Walter Trout zanim rozpoczął solową karierę wspierał swą gitarą Canned Heat, Johna Mayalla, Big mamę Thornton a nawet Johna Lee Hookera. Blues For The Modern Daze dowodzi, że dojrzały muzyk nie spoczywa na laurach.

Bluesowa machina kierowana przez Waltera Trouta rozpędza się powoli. W "Saw My Mama Cryin'" słychać, że zespół został perfekcyjnie zrealizowany w studiu. Grzmiące bębny wsparte hammondami i cięciami akordów stanowią wyśmienite tło dla mocnego, pełnego rockowej pasji głosu lidera i jego pełnych podciągnięć gitarowych zagrywek. A kiedy wypuszcza się na solo - z miejsca słychać rękę wirtuoza, który z trudem powstrzymuje się, by zagrać jeszcze szybciej.

Po porcji gitarowego skowytu Trout zabiera nas w krainę bluesowej łagodności. No, nie do końca. To, że zwalnia tempo, nie oznacza, że jego gitara przestanie grać fantastyczne response do partii wokalnych. Właściwie sam tytuł "Lonely" zobowiązuje do wyjatkowych emocji. I tak jest. Gdzieś, daleko w tle można usłyszeć aranżacje w klimacie "Tea for One" Led Zeps, ale brzmienie Trouta jest zupełnie inne niż Page'a. Nie ma co ukrywac - fani gitary elektrycznej mają tu swój raj, a adepci - zajęcia na długie tygodnie. Te solówki naprawdę... warto kopiować. No i tekst. Genialny! "Wiadomości od przyjaciół z facebooka, których nigdy nie spotkałem na żywo, nie czynią mnie mniej samotnym". Coś jeszcze?

Trout  nie odpuszcza ani sobie, ani słuchaczom. W "The Sky Is Fallin' Down" popisuje się perfekcyjnym, rytmicznym slidem, a dodatkowo mamy towarzyszącą wokaliście harmonijkę ustną. Ten blues niesamowicie kołysze i napełnia rockową energią.

Bluesmani o miłości też lubią grać i śpiewać, nie tylko o apokaliptycznym końcu świata. I taki jest "Blues For My Baby". Niemal osiem minut wolnego, chicagowskiego grania, z świetnym pianem w tle. Głos gitarzysty brzmi niezwykle słodko i delikatnie, bębny zostały zredukowane do minimum - to rozmowa głosu z gitarą i rozwibrowanym pianinem. A kilkanaście zagrywek z części instrumentalnej to znów - jazda obowiązkowa nie tylko dla początkujących gitarzystów bluesowych.

Niezwykle rozpoczyna się "You Can't Go Home Again". Najpierw chórki, a potem brzmienie niemal w klimacie Bon Jovi. Bo i pieśń opowiada o przemierzaniu autostrady i chyba jest swego rodzaju ukłonem w stronę fanów piosenek w klimacie "Born to Be Wild". Właściciele aut z dobrym system nagłośnieniowym powinni włączyć ten utwór do swojego żelaznego repertuaru.

I znów czas na oddech. "Recovery" zaczyna się odrobinę łagodniejszym brzmieniem gitary solowej. Tym razem łagodny glos naszego herosa gitary wspiera piano fendera, a nawet dograne słodkie chórki. Słychać, ze producent albumu - Eric Corne zrobił wszystko, by krążek nawet przez chwile nie był nudny.

Walter Trout dobrze dba też o marketing bluesa. Radzi "Turn Off Your TV". Nie tylko dlatego, że w wiadomościach opowiadają bzdury i myślą za widza podpowiadając mu co ma na siebie włożyć, co jeść i jak żyć, ale też dlatego, że znakomity utwór do tańca. A Trout oprócz pasji do bluesa po raz kolejny ujawnia swoją pasję do obserwacji świata. No i jak zawsze - świetnie podciąga struny i wibruje.

Kolejny ciekawy tytuł piosenki to "Lifestyle Of The Rich And Famous". To już jawna kpina z życia celebrytów, którzy dziś zapełniają plotkarskie portale w internecie. W tym wolnym bluesie towarzyszy mu znakomite pianino, a on sam rozkwita w zagranym slidem solo. Tak oto muzyczna tradycja łączy się z całkiem współczesną wrażliwością społeczną - to prawdziwy blues.

W "Never Knew You Well" Trout odchodzi od klasycznego bluesa. To opatrzona partią gitary akustycznej rockowa ballada w klimacie "Blaze of Glory" wspomnianych Bon Jovi. Tak, ten krążek zaskakuje i nie pozwala odejść od głośników za daleko. A cały zespół brzmi jak rasowy rockowy gang.

To i po wtręcie "Puppet Master" powraca do rocka. I ataku na polityków. W "Money Rules The World" niemal wydziera się wyśpiewując dość oczywiste, choć niekoniecznie w bluesie, prawdy. Ale najważniejsze, że używając wah wah nie przestaje fantastycznie grać na gitarze. Taki utwór mógł mieć w swoim repertuarze choćby i zespół Cream, ale ma go Trout. I chwała mu za to.

Tak jak i za "All I Want Is You". Świetnie brzmiąca gitara akustyczna znów nasuwa skojarzenia i z amerykańskim classic rockiem i z pulsacją w klimacie "Wish You Were Here" Pink Floyd. Zwłaszcza, że utwór opatrzony został w psychodelicznie brzmiące klawisze. Całośc uzupełnia świetnie brzmiąca harmonijka. Dlaczego Floydzi na to nie wpadli?

Za to cąłkowicie kalsycznie, od fantastycznie brzmiącej gitary elektrycznej, zaczyna się molowy "Brother's Keeper". I niech nikogo nie zwiedzie pozorna prostota kompozycji. Walter śpiewa niezwykle rozdzierająco, a gra wręcz fantastycznie. I do tego tekst. To wręcz modlitwa do Jezusa o ochronę głodnych i biednych. Ale nie ma w sobie nic z gospelowej naiwności. To wręcz krzyk zawiedzionego wiernego, który widzi, że mimo milionów wiernych wciąż na świecie jest tyle biedy. A gitara wyje wniebogłosy. Absolutny klasyk.

Tytułowy "Blues For The Modern Daze" Zaczyna się akustyczna gitarą, ale potem rozwija w niemal transowy utwór, z rozbudowanymi bębnami, garjaca skomplikowane pochody gitarą basową i klimatem jako żywo przypominającym trio Jimi Hendrixa.

"Pray For Rain" to uspokajający country-blues zagrany wyłącznie na gitarze akustycznej. W podobnej manierze gra i śpiewa nasz Romek Puchowski.


 

Blues For The Modern Daze to krążek, który potwierdza i klasę i wyjątkowość waltera Trota. Gitarzysty, wokalisty i kompozytora, który śmiało może byc jedną z ikon blues-rocka XXI wieku.