Revolucja - Bida z Nędzą

Trzeci studyjny album grupy Revolucja, w której wokalistą jest Jacek Dewódzki, pt. "Bida z Nędzą", miała swoją koncertową premierę 29 sierpnia 2016 roku. To 10 rockowych utworów, w tym cztery premierowe.

Mocny, masywny riff, otwiera „Salon samobójców”. Gdzieś słychać echa grunge, do tego dochodzi przebojowy refren z powtarzającą się frazą „jeśli ktoś...”. Najwięcej do powiedzenia w tym nagraniu ma gitarzysta Bartosz „bratek” Wójcik. Różnorodne techniki i brzmienia zaprezentowane w solówce intrygują, zaś psychodeliczne brzmienie ochoczo wykorzystane przez realizatora w finale piosenki dodaje dodatkowego smaku intrygującej także tekstowo kompozycji.

Bliższe rockowym stereotypom są „Myśli kolorowe”. Lekko ociężały rytm tej kompozycji pozwala wsłuchać się we frazę „pojawiło się na scenie niewolnicze pokolenie”. Zdaje się, że chodzi o muzyków, którzy traktują swoje rzemiosło jak „produkcję produktów”, nie zaś twórczość inspirowaną sercem. Okazuje się, że dawny wokalista Dżemu ma z kolei serce do współczesnego rocka.

Bardziej tradycyjnie brzmi ballada „Głupie sny”. W pełni autorska piosenka, przy której w odpowiednich warunkach zapalą się światełka komórek, to tekst pełen nadziei i refleksji. Dobrze zaśpiewany, zagrany z pasją i wiarą, że rock może naprawiać świat.

„Czasami tylko boli” to kolejny utwór, oparty o klasyczny hard rockowy riff, zrealizowany w manierze Nirvany. Z dużą ilością powietrza, a jednocześnie z niezwykłą energią, wręcz wściekłością. I te słowa, że „czasami tylko boli, bo życie nie wychodzi”.

Miłość, jej brak, stan zawieszenia w jakim czasem znajdzie się każdy wrażliwy człowiek, stały się kanwą do stworzenia piosenki „Złe”. Z realizacji nieco kojarzącej się z Alice in Chains wyłania się przebojowy refren i ciekawy bridge z wyeksponowaną gitarą basową.

Rock to muzyka pewnego skrótu, sztuka lakoniczności. Do takich tekstów można zaliczyć słowa piosenki „Jestem czy nie jestem”. Pojawiają się pewne symbole i pytania, które mają oddać rozterki wokalisty. Trzeba zdecydowanie być w podobnych rozterkach, co podmiot liryczny, by dać się uwieść owym frazom. W ucho znów wpada praca gitarzysty, który tym razem nad wyrafinowane dźwięki przedłożył uwodzicielską melodię, zaś producent w finale wręcz stara się wessać słuchaczy do wnętrza świata kreowanego przez tę Revolucję.

W piosence „TV” zdaje się pobrzmiewać echo U2, które nagle zauroczyło się mocniejszym rockiem. Od lat telewizja stała się tematem nieistniejącym w piosence, paradoksalnie Jacek Dewódzki przypomina w niej o obowiązku krytycznego odbioru mediów i wyzbycia się nienawiści.

„Alternatywnie” to kolejny hard rockowy riff przefiltrowany przez wrażliwość producentów osłuchanych w amerykańskim grunge zmiksowanym z porcją rocka stadionowego. Jacek Dewódzki ma wyraźnie misję „walki o wiecznie słuszną sprawę”. Nawet jeśli usłyszy go niewielu, warto zapamiętać by „żyć pozytywnie”.

„Ty, nie bój się revolucji” to kolejny dość podobny kompozycyjnie i aranżersko utwór do wcześniejszych. Oparty na kontrastach, z dynamiką i nośną melodią refrenu oraz przesłaniem, by bać się samego siebie. Jeśli rock ma nam mówić, jak żyć, Jacek Dewódzki może być niezłym wykładowcą.

Krążek zamyka piosenka „Janek”. Pewnie tekstowo miał być to żart wykorzystujący rymy częstochowskie z odrobiną pikanterii. Mnie nie bawi.

Jacek Dewódzki choć owiany legendą Dżemu, zdecydowanie dystansuje się od grania bluesa. Wiadomo, że rock jest dzieckiem gatunku, jednak poszukiwacze blue notes odejdą z kwitkiem. Organizatorzy klubowych koncertów rockowych mogą śmiało zapraszać Revolucję – gra mocno i z sercem, oby tylko okazać im zaufanie.