Leszek Winder – 3B

Bezdomne Psy, czyli Leszek Winder, Józef Skrzek, Michał Gier Giercuszkiewicz, a także Jerzy Kawalec czy Loco Richter to nie tylko historia polskiego blues rocka, ale w ogóle – polskiej muzyki improwizowanej.

Nagrania z Domu Pracy Twórczej „Leśniczówka” rozpoczyna epicki „Blues z serca lasu”. Józef Skrzek, jak za prapoczątków SBB, gra na basie i śpiewa piękne, poetyckie frazy ich nadwornego autora – Juliana Mateja. Kiedy milknie głos, wszelkimi kolorami bluesa przemawia Leszek Winder. Słychać, że muzycy dają sobie wolne pole do popisu i możliwość zagrania wszystkiego, co kryje się w ich duszach.

Instrumentalny „Zmrok”, choć podpisany także przez Giera i Windera zdaje się być tak naprawdę jedną z licznych impresji syntezatorowych, z których słynie Józef Skrzek. Jego bez wątpienia słowiańska wrażliwość łączy się z bluesową nostalgią i odrobiną klimatów bliskich tak zwanemu progresywnemu rockowi. Wytrawni znawcy muzyki Skrzeka w jakiś sposób na pewno jednak wyczują jego autorski stempel.

„Miłość i wolność” to już autorski tekst Skrzeka, który wcześniej buduje atmosferę funkowymi rytmami. Zaśpiewany po angielsku, jakby celowo podporządkowany rytmowi, który rozsławiali w świecie Red Hot Chili Peppers.

 

Ciekawie rozpoczyna się fragment zatytułowany po prostu „Live”, gdzie w sposób natchniony coś wyśpiewuje kolejny basista na scenie „Leśniczówki” – Loco Richter. Tu gitara Windera brzmi zdecydowanie bardziej rockowo, hendriksowsko. I nie jest to porównanie na wyrost. Zdecydowanie psychodeliczny klimat i muzyka tych nut każą zapomnieć, że w istocie zdaje się to być dość swobodną, acz wirtuozerską improwizacją na klubowej scenie.

Drugi utwór  Richterem to trwający kwadrans „Nasz sen”. Basista początkowo śpiewa unisono scatem, później z onirycznych odmętów wyłania się grane w ciekawym metrum ostinato, także ze scatem muzyka. Druga połowa tego utworu to zdecydowanie pełna improwizacja Leszka Windera. Niezwykle barwna, uwodząca, ale nie drażniąca popisami technicznymi. Winder gra dokładnie tyle dźwięków, ile potrzeba, by przekazać stan duszy muzyka i nawiązać kontakt ze słuchaczami. Jeśli czegoś nie wiedzieliście o Winderze, z tego zapisu dowiecie się naprawdę sporo.

Kolejne dwa fragmenty z lat 1996-97 to po prostu bluesowe improwizacje zatytułowane „Bezdomne psy”. Jerzy Kawalec, Leszek Winder i Michał Giercuszkiewicz współpracują dla dobra bluesa, ale wiadomo – to solowa gitara Windera nadaje piętno całości. Skromny gitarzysta podpisał swoje kompozycje jako Szekle Derwin.

Uzupełnieniem płyty są dwa nagrania z roku 1986. Słabszej jakości, ale dające pojęcie o wyjątkowej wyobraźni i sprawności wspomnianych ostatnio muzyków.

„O czwartej rano” momentami brzmi jakby studio odwiedził John Scofield. Gitara Windera śmiało zapuszcza się w rejony jazzowych improwizacji, by bezpiecznie powracać co jakiś czas do bluesa.

Album „B3” zamyka jakże znamienny tytuł – „Krążąc wokół bluesa”. Leszek Winder, mimo rozlicznych umiejętności stylistycznych pozostaje wierny bluesowym frazom. Przetwarza je na swój polski, śląski sposób, nie chcąc być li tylko naśladowcą czarnych mistrzów, ale dodawać do tego światowego dziedzictwa coś od siebie.

Po „B3” na pewno sięgną kolekcjonerzy wszelkich ujawnień artystycznych Józefa Skrzeka, choć wybór koncertów SBB jest na rynku imponujący. Wielbiciele jamowego grania bluesa z elementami jazzu i rocka w rodzimym wykonaniu dostają płytę podobną wzorcowi metra. Bez przebojów - z ogromną ilością muzyki, która rodzi się na żywo i unosi w przestrzeń i samych muzyków i ich szczęśliwych słuchaczy.