Nasz patronat

Blues Fama: Wanda Johnson

Nasz patronat

Koncert otwarcia SBF 2024 – ZALEWSKI, support Noa & The Hell Drinkers (ES) – 11 lipca

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Natalia Przybysz wkawiarni Fama, Białystok

Natalia Przybysz podbiła fanów bluesa, kiedy z pasją nagrała krążek „Kozmic Blues: Tribute To Janis Joplin”. Album „Prąd” łączy więcej gatunków, ale jest w nim i blues. Bo ta muzyka ma duszę.

Sistars w pewien sposób zrewolucjonizowały polski soul. Pauiina i Natalia Przybysz udowodniły, że można śpiewać z duszy i z duszą, a w dodatku po polsku. Zachowując typowo soulowe frazowanie i łącząc je ze słowiańską wrażliwością na krzywdę.

Kiedy Natalia Przybysz postanowiła powrócić na scenę, zrobiła to w bardzo mocny sposób. Zmierzyła się z piosenkami Janis Joplin. Sławna wokalistka ery hipisów miała w swoim repertuarze różne gatunki muzyki i taka mieszanka, okraszona brzmieniem vintage stała się wyznacznikiem stylu Przybysz. Po udanych koncertach promujących „Kozmic Blues” nadszedł czas na własne piosenki. I tak powstała płyta „Prąd”.

Tu przeczytasz recenzję krążka: Natalia Przybysz – Prąd

W Białymstoku, na koncercie w kawiarni Fama, wokalistka umiejętnie mieszała piosenki znane z repertuaru Janis Joplin z własnymi utworami i interpretowanymi przez siebie coverami. Mimo infekcji zatok, jej głos brzmiał jak zwykle wspaniale. Skromna, uśmiechnięta, szczęśliwa, że może występować przed ludźmi, którzy chcą jej słuchać – to obraz artystki spełnionej i spełniającej się na scenie.

Jej teksty, ale i piosenki które włącza do swojego repertuaru, pełne są uczuć, emocji, melancholii. A czyż nie taki właśnie powinien być prawdziwy blues? Jedni zadowalają się graniem setnych wersji „The Thrill Is Gone”, inni szukają dla siebie bardziej emocjonalnego języka. A może po prostu Przybysz wie, że jej bronią jest wyjątkowy głos i dlatego szuka  dla niego odpowiednich nut. Nie jest przecież gitarzystką, która musi pokazywać swoje ego w półgodzinnych solówkach, chociaż, kiedy basista chwycił za banjo, by „Królowa śniegu” zabrzmiała jak na płycie – śmiało radziła sobie z gitarą basową. Jej wersja „Space Oddity” również podobała się publiczności, która nie chciała wypuścić zespołu ze sceny zanim raz jeszcze nie zaśpiewała wspólnie „Nazywam się niebo”.

Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Kawiarnia Fama – Natalia Przybysz