The Lucky Peterson Band featuring Tamara Peterson live at the 55 Arts Club Berlin w wersji premium to trzy płyty DVD, dwie CD, a wszystko w stylowym opakowaniu. Do tego świetna edytorsko książeczka i przede wszystkim prawie trzy godziny muzyki i jeszcze więcej w ruchomych obrazach.

Lucky Peterson to tryskająca energią legenda bluesa i jeden z niewielu bandleaderów grających także na hammondach. Czarnoskóry mistrz dziś dobiega pięćdziesiątki, ale energii może mu pozazdrościć wielu młodszych muzyków. Z miejsca wbiega na scenę, siada za organami i rozpoczyna show. Po witającym „OI’m Back Again”, Peterson intonuje „Smooth Sailing” i szybko nawiązuje kontakt z klubową widownią. Panuje nad nią niepodzielnie.

Ale Peterson nie tylko gra na Hammondach. W „Trouble” zaczyna od brzmienia pianina elektrycznego, a śpiewa niemal jak Ray Charles. Jest w nim prawdziwy duch gospel. Po takim uduchowionym braniu Peterson chwyta za solidną gitarę elektryczną i jak wielu innych – grając palcami wypruwa z niej ognistego shuffle and rolla, a właściwie bluesową wiązankę, po czym przechodzi do dzieła.

Jak on buduje napięcie w „You Shook Me”. Kilka prostych dźwięków na początek to esencja prawdziwego bluesa. A i kamerzyści pokazują jego grę, kiedy trzeba – zaglądają w oczy, no i mamy reakcje publiczności. Takiego zapisu live tylko pozazdrościć, zwłaszcza że wejście w publiczność to także doskonałe wprowadzenie wyłaniającej się z tłumu Tamary Peterson.

Małżonka mistrza zaczyna energetyczny show od „Knocking”, a Lucky – swoją drogą prawdziwy szczęściarz – wraca za organy. Jeśli ktoś myślał, że ze sceny 55 Arts Club nie popłynie więcej energii – mylił się. „How Do I, Why Do I” to nie tylko pięna melodia, ale i perfekcyjnie zagrane prze sekcję wykonanie i genialny małżeński duet wokalny. Tu solówką na stratocasterze popisuje się Kanadyjczy Shawn Kellerman.

Tempo nieco zwalnia, a Tamara śpiewa „I Don’t Like You, But I Love You”. Zespół gra bardzo delikatnie, a Lucky dialoguje z żoną na Hammondach i swoim zmysłowym głosem. Zabawa im się tak spodobała, że Lucky z klawiszy generuje dźwięki przypominające ludzki głos wprawiając żonę w zakłopotanie. Za to kiedy intonuje „Been So LOng” żarty się kończą. Grają bardzo serio, jak mawiał Davis – groźnie. I znów do głosu dochodzi Kellerman. Ileż w tej pieśni ognia i dynamiki.

Bardziej funkowy klimat ma „I Wanna Know What Good Love Is”. Aż miło obserwować, jak cały zespół współpracuje ze sobą, a utrzymana w soulowym nastroju piosenka rzeczywiście grana jest wprost z duszy. Refren zaśpiewany przez małżonków sprawia, ze miłość wręcz fruwa w powietrzu.

Ale bez obawy, muzycy wracają do chicagowskiego bluesa. „Lost the Right” to autorski shuffle Petersonów, gdzie Lucky znów chwyta za gitarę I uczy nas grać bluesa.

Drugie DVD otwiera energetyczne zaproszenie do zabawy przez gitarzystę. Zespół siarczyście wycina „Give Me The Blues”, po czym Kellerman intonuje „Ta’ Ta’ You”. Johnny „Guitar” Watson skomponował niezwykłego bluesa, a cały zespół Petersona umie oddać całą gamę emocji zawartych w tej pozornie prostej kompozycji. Zespół pozostaje w konwencji Hammondowego bluesa. Peterson bawi się głosem i nawiązuje kontakt z publicznością klubu interpretując „It Ain’s Safe”. I kiedy zespół czaduje, Peterson proponuje, by wrócić do początków i śpiewa „I’m Ready” Muddy Watersa. Po niezwykle energetycznej wersji Peterson zaczyna śpiewać kołyszące „Who’s Been Talking?”. Po tym utworze zakłada kolejna gitarę, i slidem zaczyna grać wstęp do johnsonowego „I Believe I’ll Dust My Broom”. Jest nastrój, a potem wielki bluesowy ogień. Wszak to standard nad standardy. I następny – zagrany tylko z gitarą „The Worlds In A Tangle”. To naprawdę urozmaicony koncert. Dlaczego? Bo później cały zespół gra „Kiss” niejakiego Prince, a Peterson bawi się przy tym techniką slide. Na scenę powraca też Tamara Peterson. I to ona przejmuje pałeczkę w piosence „”Last Night You Left”, swojej autorskiej kompozycji. Och – w czasach Chess Records też byłaby wielką gwiazdą, a i w Motown dałaby radę.

W klimacie soulowo-bluesowym utrzymana jest również „Ain’t Nobody Like You”. Piosenka piękna, a i na wideo widać że sama Tamara wyraźnie lubi ją śpiewać. Fantastycznie pulsuje tu Tim Waites na basie a i Raul Valdes – perkusista od przeszło dwóch godzin trzyma każdą kompozycję w żelaznych ryzach, przy tym dbając o rozliczne rytmiczne smaczki. A małżeństwo śpiewa jak prawdziwe gwiazdy soulu.

Podstawowy materiał DVD i dwóch kompaktów kończy „Real Music”, także Tamary Peterson. Bez problemu wciąga publiczność do wspólnego śpiewania, bawi się scatem, a i Lucky wtóruje jej niezgorzej. To prawdziwie muzykalne muzyczne małżeństwo.

Pozostaje jeszcze DVD nr 3 z kilkoma niespodziankami. Najpierw set wykonany przez Shawna Kellermana. Kanadyjczyk już jako nastolatek był niezłym gitarzystą a wśród swoich mistrzów wymienia Alberta Kinga, Alberta Collinsa i Mela Browna.

Jakby tego było mało – możemy uczestniczyć w próbach zespołu, podglądać jak przygotowują się do koncertu, wreszcie wziąć udział w próbie piosenki „Trouble”. Zwieńczeniem trzech wideo jest wywiad z artystą.

Nie warto tego koncertu oglądać samotnie. Zaproście przyjaciół, usiądźcie razem, zróbcie głośniej, ba – może nawet weźcie gitary i harmonijki i grajcie razem z Petersonami – oni umieją bawić się świetnie i nawet z DVD potrafią dzielić się tylko dobrą energią. Świetne, przebogate wydawnictwo.