Bobby Rush śpiewa już bez mała pół wieku. Wydana w 2011 roku płyta Show You a Good Time przyniosła mu The Blues Music Award w kategorii najlepszego albumu soul-blues.

Tytułowe „Show You a Good Time” pokazuje Rusha, właściwe nazwisko Emmit Elis Jr.. jako pełnego pasji wokalistę soulowego o wyraźnych bluesowych fundamentach. Realizacja nagrania jest całkowicie współczesna odziana w profesjonalny, pełny głębokich brzmień mastering.

 

 

 

Zupełnie wyjątkowo brzmi „Sniffer”. Fantastyczny, lekko funkowy rytm i melorecytacja nie mogą nie spodobać się nawet wielbicielom g-funku, a może i hip hopu. Rush, mimo dojrzałego wieku, bawi się i tekstem i muzyką, jak rasowy młodziak. W aranżacji brzmią nawet flety.

Bardziej klasycznie brzmi „My Friend”. Wolniejsze tempo i poważniejsza twarz muzyka.

Tymczasem „In My Dippins” to korzenne soul-funkowe granie, jakie znamy od początku lat 70. I podobnie jak Funkadelic, oparte na zdecydowanie bluesowej harmonii.

„I Am Goud As Gone” to już niemal stuprocentowy blues, z pulsującymi bębnami, stylowymi hammondami i jeszcze bardziej ekspresyjnym śpiewem.

„I Gotcha” to powrót do funku w klimacie Jamesa Browna. Rush pokrzykuje wysokim głosem, a stosownej pulsacji towarzyszą ostre riffy dęciaków.

Po takiej eksplozji dźwięków lekko swingujący „Broken Hearted Man” to znów ukłon w stronę bluesa, ale z brzmieniem bliższym muzyki soul. I oczywiście pełnym dynamiki.

„Let Me In Your Mouse” to kolejny ukłon w stronę bluesa. Elektryczna gitara gra w manierze z Delty, ale cała reszta, nie wyłączając świetnego elektrycznego piana w tle, trzyma się brzmienia współ czesnego soulu. Z takiego miksu wypływa muzyka, która nie nudzi powtarzalnością, a jednocześnie mimo nieuniknionej monotonii, może się podobać.

W „Playin’ Me Crazy” można usłyszeć nawet prawdziwą harmonijkę, a i tempo zostało podkręcone do niezłego poziomu. To najbardziej klasyczny z bluesów na płycie.

Za to „I Got a Story to Tell” to oparty o brzmienie piana fendera wolny soul blues. Pełen dramatyzmu, wręcz powagi i skupienia. Ale czemuż się dziwić, wszak jego autor niejedno widział i niejedno przeżył.

Krążek kończy „Jody Didn’t Take Your Woman” – soul blues z fantastycznym intro, w którym słychać, że na koncertach Bobby Rush ma wiele do powiedzenia nie tylko w piosenkach, ale i między utworami. I że ma wielkie poczucie humoru.

Bobby Rush w całości sam stworzył materiał na Show You a Good Time. Zgodnie z zapowiedzią daną w tytule – płyta brzmi wybornie i w wersji koncertowej może być naprawdę tłem do genialnej zabawy widowni i wielu wspaniałych solówek instrumentalistów.