Lil' Ed to muzyk, który operuje nie tylko gitarą ze slidem, ale przede wszystkim emocjami. I jeśli lubicie maksymalną szczerość i dobrą zabawę - sięgnijcie po Full Tilt nagraną z niezawodnymi The Blues Imperials.

Lil' Ed oczywiście zaczyna płytę mocnym akcentem. Krzyczy "Hold That Train", jeździ jak szalony ręką zaopatrzoną w rurke po gryfie i z najprostszych nut wydobywa pierwotną energię operując przy tym umiejętnie dynamiką.

"Housekeeping Job" nieco zwalnia tempo. Pojawiają się tu gościnnie grający Eddie McKinley (sax) i Johnny Iguana (klawisze). Ed opowiada o trudnej doli osób sprzątających u innych. Skąd my to znamy, szczególnie w kontekście Chicago. Jest kołysząco, a przy tym zabawnie.

Lil' Ed lubi zaczynać piosenki ognistymi frazami zagranymi slide. Tak jest i w "Don't Call Me". W tej pieśni przywołuje ducha rock and rolla u swoich początków i fajnie bawi się głosem dostosowując go do słów piosenki. Ale przede wszystkim zajeżdża swoją gitarę w sposób wręcz zwierzęcy.

Ale Ed umie także pohamować tempo i nieco wyciszyć się. Czego nie można powiedzieć o jego interpretacjach wokalnych. Jak rasowy czarny krzykacz męskim głosem wyśpiewuje frazy "Check My Baby's Oil", same w sobie zresztą zabawne. I znów rewelacyjnie punktuje slidem każdą frazę.

"First I Look At The Purse" to z kolei pełna oddechu wersja piosenki The Contours. Jak im udało się w XXI wieku oddac pierwotną energię rock and rolla wywodzacego się wprost z bluesa - oto jest pytanie.

"Love Don't Live Here Anymore" to powrót do gitarowego szaleństwa. Za to "Life Got In The Way" zdominowane surowym slidem Eda brzmi świetnie dzięki pracy klawiszowca Iguany. No i głos lidera oddaje całą masę emocji. Jeden z najlepszych i najciekawszych muzycznie utworow na Full Tilt.

"Candy Sweet" to jeszcze jedna próba oddania ducha lat 50. XX wieku. I rzecz jasna udana i muzycznie i brzmieniowo. No i po prostu - taneczna.

"Woman, Take A Bow" to najbardziej bluesowa i najlepsza kompozycja na płycie. Zaczynaja ją klasyczne gitarowe zagrywki, ale Ed umie nadać im osobisty charakter. A saksofon McKinleya gra niesamowite riffy. W tle pulsują organy, a lider znów w głosie przekazuje nadzwyczajną pasję. To kompozycja która wyróżnia Full Tilt, a jednocześnie jest kwintesencją bluesa.

Po stosunkowo przewidywalnej "My Baby Moves Me" pojawia się kolejna perełka albumu - "Dying To Live". Można przypuszczać, że tekst jest po części autobiografią muzyka. I znów - ogromna pasja i niezwykle udana partia gitary solowej.

"Open Invitation" znów zaczyna się od fraz zagranych slidem, do tego honky tonk piano, szczypta saksofonu i ożywiający wszystko rytm. Ten facet ma niespożyta energię i umie zapisać ją na płycie.

Tych pięknych pieśni na Full Tilt jest więcej. "Every Man Needs A Good Woman" to pełen slidu tęskny blues. Po prostu - esencja bluesa i świetnie zaaranżowana kompozycja. Pełna przestrzeni, dynamiki i szczerości.

Lil' Ed chyba nie byłby sobą, gdyby nie skończył krążka siarczystą wersją "Take Five" nagraną prawie 50 lat wcześniej przez Hound Dog Taylora.

I taki jest ów niewysoki muzyk. Rozsadza go energia, z pasją szarpie struny i z jeszcze większymi emocjami śpiewa. Alligator Records mogą być z niego dumni. Jest czego posłuchać i przy czym odetchnąć.