Walter Trout, tuż po ciężkiej chorobie, pojawił się w studiu, by razem z Bryantem nagrać tytułowy utwór nowego krążka – „Blood Money”. W umiarkowanym tempie, zdecydowanie miejski, z bogatym tłem stworzonym przez kilka instrumentów klawiszowych Trout i Bryant wspólnie tworzą solidną porcję dojrzałych dźwięków.
„Master plan” brzmi jeszcze bardziej rockowo, a jednocześnie więcej w nim klasycznego białego bluesa. Tu Bryant nie oszczędza gardła, a jego zespół sunie po prostu jak czołg. W solówce wykorzystuje i dwudźwięki i długie, wibrujące nuty, kłaniając się bluesowym mistrzom.
„Slow Suicide” to typowa rockowa ballada, z odrobiną gitary akustycznej i organami wzbogacającymi brzmienie. Wiadomo, że tu najważniejszym elementem będzie solo gitarowe i pomysłowość w poprowadzeniu na gryfie tej dość nieskomplikowanej melodii.
Początek „Unchained” przypomina funkowe nagrania z początków lat 70. XX wieku, kiedy syntezatory stanowiły o brzmieniu aranżacji. Ale ta piosenka szybko zamienia się w soulowy song, z dęciakami i świetnie brzmiącymi chórkami.
Instrumentalny numer „On the Rocks” kojarzy się z muzyką Alberta Collinsa. Pisanie instrumentalnych hitów nie jest dziś do końca w modzie, ale Bryant znalazł idealne proporcje pomiędzy potrzebą stworzeni melodii i zagraniem jak najuczciwszego bluesa.
Niemal hard rockowo zaczyna się „Sugar Sweet”. To heavy boogie przypominające ZZ Top , niestety, dość nudne.
Za to „Fool’s Game” to lekko funkujący blues świetnie rozpisany na instrumenty, z dużą ilością przestrzeni. Co ciekawe – mimo stałego tempa, dzięki inteligentnej aranżacji, utwór mieni się nastrojami.
„Holding All The Cards” przypomina kompozycje Jimmy Reeda, dużo do zagrania ma tu Richard Hammerton w roli barowego pianisty. Zupełnie odmienne brzmienie urozmaica wizerunek albumu, a i solo – oparte o bluesowe patenty i z rockowym pazurem jest trafione w punkt.
„Just Won’t Burn” to rockowa ballada, gdzie solówkami wymieniają się Bryant i Bernie Marsden – gitarzysta Whitesnake. W stacjach radiowych, które mają jeszcze miejsce na refleksyjnego rocka, ta piosenka powinna cieszyć się powodzeniem, szczególnie że w aranżacji łączy brzmienia lat 80. z dużo świeższymi pomysłami, choćby na wykorzystanie głosu. Kilkuminutowe zakończenie to piękny popis możliwości melodyjnych gitary.
Danny Bryant poszedł za ciosem i krążek kończy może i jeszcze piękniejszą piosenką „Sarah Jane”. Właściwie takiej kompozycji nie powstydziliby się i Guns’n’Roses. Wystarczy posłuchać linii wokalu.
Na „Blood Money” Danny Bryant połączył najlepsze elementy bluesowej gitary z śpiewnością rockowych ballad, nie tracąc przy tym bluesowego feelingu. Płyta nie tylko dla wielbicieli białego rock bluesa.