Leslie West – Still Climbing

Leslie West to gitarzysta legendarnej grupy Mountain, ostatnio chętnie nagrywający blues rocka. ”Still Climbing” potwierdza jego talent i kompozytora i gitarzysty.

„Dyin’ Since The Day I Was Born” to solidny hard rock wzmocniony solówką Marka Tremonti, gitarzysty formacji Creed. Dużo hałasu i dużo solidnego przebierania palcami po strunach.

Za to slide wylewa się z „Busted, Disgusted or Dead”, ale wiadomo – na gitarze gościnnie pojawił się Johnny Winter. Solidne, nieprzegadane granie, z niesamowitą energią. Tak, dla Westa i Wintera czas przystaje w miejscu z ochotą.

„Fade into You” zaczyna się piękną sekwencją akordów zagranych na gitarze akustycznej. Po romantycznym wstępie mamy potęgę w stylu Aersmith wspartą co prawda odrobiną syntetycznych smyczków, ale tak pełną rzewnej melodii, że z pewnością trafi w serce każdego fana hard rocka.

Intro do „Not Over You At All” mogłoby zagrać AC/DC, ale dalej to już bardziej heavy bluesowe dziełko. W dodatku świetnie zaśpiewany, a szalone dźwięki saksofonu uzupełniają atmosferę tego niezwykłego utworu.

 

„Tales of Woe” ma jeszcze bardziej liryczne akustyczne intro, wsparte piękną linią slide. Klasyczna folkowo-bluesowa ballada nie przeradza się w hymn – zachowuje swój ascetyzm do ostatniego taktu. I słusznie.

Może to dziwne, ale „Feeling Good” śpiewa niejaki Dee Snider z pudel rockowego Twistedd Sister. I jakie zaskoczenie – to rasowy blues rockowy krzykacz o znakomitym, mocnym głosie. Ameryka kryje wciąż wiele tajemnic i wiele pięknej muzyki.

„Hatfield or McCoy” to następny heavy blues z obowiązkowym slide, zarówno na wiolinach jak i basach, do tego gospelowe chórki i mnóstwo pozytywnego hałąsu. Wszak nazwa Mountain też do czegoś obliguje.

Młody bluesowo soulowy wokalista Jonny Lang zaśpiewał gościnnie w coverze „When a Man Loves A Woman”. Z rozlewnymi, nieco kościelnymi organami, jakoś szczególnie nie zadziwia, ale klasę Langa z pewnością potwierdza. A że panowie śpiewają w duecie – jest pole do porównań.

„Long Red” to piosenka znana z repertuaru Mountain, która po latach brzmi tak samo wybornie. Czas niektórych oszczędza bardziej niż pozostałych, podobnie jest z dobrą muzyką.

„Don’t Ever Let Me Go” napisał West, ale do zagrania solówki zaprosił Kalifornijczyka Dylana Rose. I to chyba jedna z najsłabszych piosenek na tym krążku.

 Krążek kończy improwizacja na temat hitu „Over the Rainbow” zatytułowana „Rev Jones Time (Somewhere Over the Rainbow)” I będąca solowym popisem gry na gitarze basowej. Równie zbędna co poprzedni utwór.

 

 

Tak czy inaczej – fani hard rocka o silnych bluesowych korzeniach i blues rocka z mocnym Powerem ni emog przegapić przeżywającego od kilku lat swój renesans artysty. Leslie West i jego „Still Climbing” to świadectwo ciągłego dążenia na szczyt i nie spoczywania na laurach. Bardzo dobre świadectwo.