David Philips – December Wine (4 track tapes)

David Philips mieszka w Hiszpanii i uwielbia sam nagrywać swoją muzykę. Kupił sławne kiedyś kasety TDK SA90 i nagrał świetny, osobisty album, gdzie łączy bluesa z folkiem i luzem południa Europy.

„A Sailor’s Song” to najprawdziwszy folk. Pięknie i jasno brzmiąca gitara, odrobina bębenków i nastrój jak z modnego ostatnio Rodrigueza, ale bardziej kojarzący się z tradycją Wysp Brytyjskich niż muzyką amerykańskich Latynosów.

 

„All Is Lost” mógłby pewnie zaśpiewać i Cat Stevens, ale ta folkowa pieśń, mimo pozornych ograniczeń ukazuje większe możliwości czterościeżkowego recordera niż moglibyśmy sobie wyobrazić.

Pierwszym utworem, który odwołuje się wprost do bluesa jest transowy „Big Things”. Pomijając fakt, że głos jest zmutowany, jakby Philips śpiewał przez megafon, to jeszcze do korzennego przebierania palcami dokłada zagrywki kojarzące się z Zeppelinowym i „Kashmir” i… „Gallows Pole”. Bardzo dobra kompozycja.

„Waiting On The Rain” to klasyczny folk. Gitara pulsuje dźwiękami szarpanych z uczuciem strun, a melodia delikatnei przeobraża się z trubadurskiej pieśni w białą soulową balladę.

Jak stary przebój The Moody Blues i w takiej przebogatej wbrew pozorom aranżacji jawi się „Life On The Wing”. Perkusja i blachy z pogłosem, bas i fajnie nagrana gitara, do tego pogłos na wokalu i mamy piosenkę, która 40 lat temu byłaby przebojem. Dziś jest świadectwem warsztatu i kreatywności muzyka.

„Who’s Gonna Save This Town” to niepokojący folkowy song, ze stopą w tle i niemal wirtuozerskimi partiami gitary. David Philips potrafi zadziwić.

W piosence „Lonely” sięga po harmonijkę i śpiewa coś w klimacie country bluesa ale i z odniesieniami do chicagowskich klimatów. I mimo czterech śladów – brzmienie jest nad podziw pełne.

Piosenką „The Man In The Moon Looks Scared” David Philips powraca do tradycji piosenek przełomu lat 60. i 70. Trochę w nim Nilssona z czasów „Everybody’s Talkin’”. Fantastycznie oddaje muzyką i brzmieniem klimat czasów, kiedy muzyka znaczyła znacznie więcej niż dziś i gra świetne solo na gitarze akustycznej.

Tytułowe „December Wine” to popis grania na gitarze w ragtimowym klimacie z klaskaniem i tupaniem w podłogę. Philips zwielokratnia swój głos i całość brzmi po prostu przebojowo – przynajmniej dla fanów akustycznego bluesa z korzeniami w jazzie.

Za to w „Link In The Chain” Philips odpala elektryczna gitarę z lekkim przesterem, do głosu dodaje pogłosu i brzmi nieco jak John Lennon śpiewający para bluesy na „Białym Albumie”.

Krążek kończy gitarowa improwizacja czy też miniaturka, której wtóruje stukot kropel deszczu o dach. A więc i w Barcelonie czasem pada.

Poprzednia płyta Davida Philipsa to: The Rooftop Recordings

Fani folku, akustycznego grania, amatorzy myślący o pierwszym demo – ta płyta was podbuduje. Jeśli w kimś drzemie talent – kasetowe studio wystarczy by nas o tym przekonać.