James Montgomery to prawdziwa legenda bluesa. Gra od 1970 roku a na „From Detroit…to the Delta” towarzyszą mu Johnny Winter, Joey Kramer i Brad Whitford z Aerosmith, James Cotton, the Uptown Horns, a nawet raper DMC.

Genialnie brzmiącą płytę, z fantastycznymi Uptown Horns na czele rozpoczyna autorska piosenka „Intoxicated”. Piosenka powala brzmieniem, swobodą grania i nieuchwytnym groovem.

 

Jeszcze ciekawiej brzmi „Same Thing” Dixona. Zmutowany głos, korzenna gitara z wybornym slidem i świetna partia harmonijki. Po gościach ich poznacie?

Swingujący i chicagowski „”Little Johny” zmierza w kierunku szaleńczego boogie. I znów szalejący slide Johnny Wintera i wtórująca mu harmonijka to najważniejsze wyznaczniki utworu. No i w tekście mamy odniesienia do „Johnny B. Goode”.

Pewnie pamiętamy, że Detroit Amerykanie od licznych fabryk nazywali Motor City. Tu pracował Sixto Rodriguez, tu w fabryce szlify zdobywał Eminem, do starego Detroit wraca James Montgomery za sprawą „Motor City Is Burning”. Świetnie rozegrane gitarowo pochody gitary i genialnie brzmiąca harmonijka z odpowiednim pogłosem nadają temu bluesowi Ala Smitha niemal apokaliptycznego rozmachu. Zwłaszcza, kiedy najpierw eksplodują organy a potem soczyste blues rockowe solo. Genialna wersja okraszona oczywiście dęciakami.

Funkujący „I Don't Want to Have A Heart” z świetnie grającym basistą to następna perełka tego krążka. Prawdziwie mistrzowskie granie i obowiązkowa harmonijka, tym razem z jakimś flangerem albo inną zabawką poszerzającą wachlarz brzmień.

„Delta Storm” ze swoimi funkowymi klawiszami i kalkami tekstowymi wydaje się być kompilacją „Crossroads” i „Superstitious”, ale jak to jest zagrane. Znów niezwykle tłuste brzmienie, z organami i grzmiącym basem. A do tego funkujące Uptown Horns , rewelacyjne zagrywki gitary elektrycznej, solo slide z wchodzącą w dialog harmonijką. Potęga bluesa.

Któż nie grał „Who Do You Love”? Montgomery miał pomysł. Do funkowej i nasyconej erotyzmem wersji nie tylko porposił facetów o zaśpiewanie falsetami chórków, ale zaprosił znanego rapera Darryla DMC McDanielsa. I znów wyszła wersja, która wali na kolana.

„Put Your Money Where Your Mouth Is” to właśnie taki przepyszny ukłon w stronę Delty. Świetne, gitarowe granie, ociężały rytm i stosowna interpretacja wokalna. I wszystko gra. Ale ciarki zaczynają przebiegać po plecach, kiedy odzywa się harmonijka, a zespół zaczyna grać jeszcze oszczędniej.

Niezwykle w tym zestawie wypadła szczodrze zaaranżowana wersja hitu Raya Charlesa „Hit the Road Jack”. Najpierw przemawia lekko zmutowana harmonijka wsparta wyraźnymi uderzeniami werbla, i funkującą gitarą, potem Montgomery zaczyna śpiewać jakby od niechcenia, za to drugi głos należy do Charise White. Powalają gitary – najpierw w klimacie Wesa Montgomery, a potem już jak w najlepszych hard rockowych pieśniach. I wreszcie oszałamiająca solówka harmonijki. Przez pełne sześć minut nie sposób się nudzić.

Instrumentalne, pełne świetnego slide „Rivers Edge” też zachwyca swoją maestrią.

Na płycie mamy jeszcze „Changing of the Guard” – chyba najbardziej teksasko-rockową interpretację na całej płycie. I nawet jeśli brzmi w porównaniu do innych utworów z tego krążka gorzej, kiedy odzywa się harmonijka i dołącza potężny slide – trzeba się z tą opinią szybko przeprosić. Nawet człowiek nie chce sobie wyobrażać , jak fantastycznie ten utwór zabrzmiałby na żywo.

W kończącym płytę „Balck Cadillac” do swingującego i bardzo akustycznego teamu dołącza z harmonijką James Cotton. Liczne zatrzymania dodają dynamiki i uroku klasycznie zagranemu bluesowi autorstwa Lightnin’ Hopkinsa.

Na „From Detroit…to the Delta” nie ma żadnego słabego utworu. James Montgomery powinien jak najszybciej przyjechać do Polski, nawet z takim składem, z jakim grał 27 grudnia 2012 roku w Tupelo.