Micke Bjorklof & Blue Strip – Twentyfive Live at Blues Baltica

1200 entuzjastów bluesa 19 maja 2017 roku mogło usłyszeć 21 piosenek zagranych przez Micke Bjorklof & Blue Strip na rynku w Eutin podczas Blues Baltica. Są też zdjęcia z festiwalu Jesień z Bluesem!

Muzycy rozkręcają się grając na dzień dobry, a raczej dobry wieczór „Jack the Black Hat”. Gorące solo ze slidem i wah wah podkreśla, że to nie będzie standardowy blues tylko współczesna mieszanka różnych stylistyk.

 

Wraz z „Jungle Cat”, rockowym shuffle, tempo przyśpiesza, a Micke śpiewa wyraźnie agresywniej. I znów ozdobą jest krystaliczny slide z wariacjami.

 

Jeszcze szybciej rozkręca się „Last Train to Memphis”. A jednocześnie to mieszanka country, bluesa i rocka z niezwykle przejrzystym brzmieniem i fajnymi chórkami. Micke Bjorklof & Blue Strip są w pełnym pędzie.

 

„After the Flood” to okraszona orientalizującymi zagrywkami blues rockowa piosenka o wielkim potencjale przeboju. „Ray Needs a Mojo Hand” idzie dalej tą samą ścieżką. Aż dziwne, że ludzie nie śpiewają razem z Micke tego korzennego zaśpiewu „Ray is a...”.

 

„Hold Your Fire Baby” podtrzymuje wywołaną w poprzednim numerze transowość i plemienność. Jest też harmonijka, jej mikrofon wykorzystuje także lider. Bardzo rasowy numer, do tej pory bez wątpienia najbardziej bluesowy w tym zestawie.

 

W „Tell Me” odzywa się gitara dobro, a koncert staje się na poły akustycznym. Świetnie nagłośnionym, z dramatyczną partią harmonijki. Pycha.

 

W tym zestawie cover „5-10-15 Hours” mieści się idealnie, a publiczność może usłyszeć wszystkie niuanse głosu Micke Bjorklofa. Białego, ale pełnego pasji. Bo ten muzyk – choć zafascynowany Ameryką – jest też sobą.

 

Akustyczny powrót do country to „36 cuts”. Mieszanka ze starożytnym rock and rollem podladnym slidem wzbudza gejzer energii po obu stronach sceny.

 

A zatem czas na oddech z „Red Lightning Mama”. Sekcja odpoczywa, a my mamy następną porcję esencjonalnego bluesa ze znakomitym Lefty’m Leppanenem na gitarze.

Krążek kończy doklejony nadspodziewanie „Honey Hush”. Potężny blues rocker z obsesyjną harmonijką zamienia się momentami w stylowe granie brzmiące jak na szalonej imprezie gdzieś w latach 50. XX wieku.

 

Druga płyta zaczyna się od piosenki „In Chains”. To od dawna jeden z moich ulubionych utworów Micke Bjorklof & Blue Strip. Na żywo brzmi równie wybornie i na festiwalu Jesień z Bluesem i na Blues Baltica w Eutin. Killer.

 

Nieco diabelsko i mistycznie brzmi „Blame It on The Bright Lights”. Faceci fajnie śpiewają, a w muzyce jest sporo oddechu. Bo wiadomo – mniej zawsze znaczy więcej.

Ale bez obaw. Mocny, rockowy slide, rozpoczyna „Troublemaker”. Zespół zdecydowanie jest na najwyższym poziomie dzielenia się energią ze słuchaczami.

 

No to rusza w nieco psychodeliczny „Woogie or Die”. Rozwija się fantastycznie, aż do ekstatycznego finału. To są momenty, w których chciałoby się od razu jechać na koncert. Publiczność też to czuje.

 

Zabawowa „Gumbo Mama” zamienia się w całkiem poważne granie z interesującą solówką. Micke Bjorklof & Blue Strip konsekwentnie mieszają różne style, wykuwając swój własny. I jak słychać – z powodzeniem.

Klasycyzujący rock shuffle „Stone Inside” też nie jest jednorodny stylistycznie. I o to w tym wszystkim chodzi.

 

Zespół świetnie bawi się grając i śpiewając „Killer Woman”. Podstawowy program koncertu kończy dedykowany Son Housowi utwór „Ramblified” wykonany przy akompaniamencie szalonego dobro. Wykonany znakomicie.

 

Nic dziwnego, że na bis poszedł „Let Me Love You Baby” Willie Dixona. Wszak blues to korzenie. A owocami jest piękna ballada - „Sweet Dream’s a Sweet Dream”.

 

Sen się kończy, płyty się kończą, ale w przeciwieństwie do koncertów – można do nich wracać. To był niezapomniany wieczór w Eutin, od teraz utrwalony na zawsze.