Nasz patronat

Blues Fama: Wanda Johnson

Nasz patronat

Koncert otwarcia SBF 2024 – ZALEWSKI, support Noa & The Hell Drinkers (ES) – 11 lipca

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

“Bang Bang” i klub Hybrydy cały faluje. „Boom Boom” - Warszawa eksploduje tak, jak na scenie wybuchała artystka. Na taki koncert Beth Hart w Warszawie warto było jechać z każdego krańca Polski.

Beth Hart krążkiem „Bang Bang Boom Boom” wystraszyła fanów. Do sesji zdjęciowej założyła szaty starzejącej się kurtyzany, chciała wcielić się w rolę pin up girl i wbić się do stacji radiowych. Cóż – sukces to połowiczny, bo tytułowa piosenka po pół roku znana jest tylko tym, którzy znać ją chcieli, a samo nazwisko Hart szybciej skojarzy się z żeńskim zespołem rockowym, niż kobietą, która na koncertach potrafi skowytać nie gorzej niż Robert Plant z Led Zeppelin.

I właśnie taką Beth Hart można było zobaczyć, usłyszeć, wręcz dotknąć na koncercie w Warszawie w klubie Hybrydy. Wsparta rewelacyjnym nagłośnieniem i – co oczywiste w przypadku Amerykanów – znakomitym zespołem, szybko zarzuciła wypisany program koncertu. Już początek zwiastował, że będzie gorąco, bo Beth Hart weszła na niewielką scenę jak rockowa diva.

Wsparta o statyw do mikrofonu dała popis możliwości swego głosu, potem usiadła przy syntezatorze Yamahy, by czym prędzej odwalić wspomniane „Bang Bang Boom Boom”. Jeszcze kilka obowiązkowych piosenek i znów musiała zerwać się od klawiszy i pokazać wszystkim niedowiarkom, kto tego wieczoru rządził w Warszawie.

Beth była w wyśmienitej formie, bo mimo choroby dwubiegunowej, nie bała się widzów, wyszła na krawędź sceny, jak szalona witała się ze wszystkimi i cieszyła się, że ludzie z całej Polski przyjechali, by jej posłuchać. Jak już ma w zwyczaju, zagrała też set z gitarą akustyczną. A od chwili, kiedy niesiona uwielbieniem słuchaczy do setlisty wprowadziła „Chocolate Jesus” Toma Waitsa, rozpoczęła się wielka koncertowa improwizacja.

Chyba nikt, kto zna tylko i wyłącznie „Bang Bang Boom Boom”, nie spodziewał się, że będzie światkiem wielkiego bang na malutkiej scenie klubu Hybrydy. A jednak. Prawdziwi muzycy i prawdziwa, żywa muzyka broni się sama, nawet jeśli tylko od czasu do czasu ma coś wspólnego z bluesem. Ale na pewno – jest w niej prawda o samej Beth Hart.

Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Beth Hart live at Hybrydy, Warsaw, Poland 2013