Uriah Heep na finał Suwałki Blues Festival 2025. Hard rockowa legenda przyciągnęła do centrum miasta mnóstwo widzów. Wcześniej fani z całej Polski mogli zobaczyć Kult. Zagrał Toby Lee i Blues Caravan 2025. A w Rozmarino – Ben Poole.
Kto śmiał się, że Uriah Heep niewiele ma wspólnego z bluesem, śmiać się pewnie nie przestanie, za to koncert legendy hard rocka na pewno przejdzie do legendy Suwałki Blues Festival. Tak dobrego i pełnego werwy występu mogliby tylko pozazdrościć dekady młodsi wykonawcy. Uśmiechnięty od ucha do ucha niesamowity bębniarz i wokalista wspierający Russell Gilbrook grał w sposób wręcz ekwilibrystyczny. Że w hard rocku to klasyka? Ale na jakim poziomie!
Śpiewali także basista Dave Rimmer, świetnie grający klawiszowiec Phil Lanzon i oczywiście Mick Box – gitarzysta i współtwórca Uriah Heep w 1969 roku. I tak – było „Gypsy” w mega mocnej wersji – pierwszy hard rockowy standard zespołu z płyty „Very ’eavy... Very ’umble” z 1970 roku. Nie mogło oczywiście zabraknąć „Easy Livin” i sztandarowego hitu „July Morning”. Śpiewający w grupie od 39 lat Bernie Shaw oczywiście bez problemu poradził sobie z kultową piosenką.
A wyproszony bis? No tak, zapomnieliśmy w szale hard rockowych emocji, że kiedyś każdy nucił „Lady in Black”. Śpiewały całe Suwałki!
Wcześniej bardzo sprawnie przygotowaną setlistę zagrał zespół Kult. Choć młodszy od Uriah Heep, również nie oparł się personalnym roszadom i odejściom. Zdaje się, że Irek Wereński i oczywiście Kazik Staszewski są niezniszczalni.
Zawiodła Blues Caravan 2025. Mimo anonsów i reklam wypuszczanych przez cały festiwal do Suwałk nie przyjechał Alstair Greene z USA. Był Eric Johanson, ale czy ktoś zapamięta ten występ?
Uwagę zwróciła śpiewająca nie do końca bluesa Katarina Pejak. Ona z kolei udowodniła, że zespół Pink Floyd całe życie grał bluesa.
Ze Stanów Zjednoczonych dotarła za to Katie Henry. Młoda gitarzystka, wokalistka i pianistka przypomniała z kolei „Sympathy for the Devil” The Rolling Stones. Zdecydowanie cały rot Ruf Records lepiej wypadłby na scenie w parku w bardziej intymnej atmosferze.
Tam popołudniowe koncerty otwierał zaledwie 20-letni Toby Lee z Wielkiej Brytanii. Sztukę blues rockowego walenia w struny i koncertowych min godnych największych gwiazd rocka opanował już do perfekcji. Czasem nieśmiały, czasem szalony, może uwodzić fanki, które przyjdą zobaczyć go na żywo.
Do Suwałk po raz kolejny wrócił też Ben Poole. Kolejne blues rockowe zwierzę nie dało odpocząć słuchaczom w Rozmarino po koncercie Uriah Heep. Ale przecież nie o to chodzi podczas festiwali. Koncert zakończyło blues session – tradycji stało się zadość.