Suwałki Blues Festival 2025 to specjalny koncert Nalepa & Dzieci Bluesa. Zagrali też King Howl, Gerry Jablonski Band, Harlem czy Justina Lee Brown.
Koncert Nalepa & Dzieci Bluesa rozpoczęli Piotr Nalepa, gitara i Robert Lubera – fan zespołu Breakout, który z zespołem Nie-Bo od lat przypomina twórczość Tadeusza Nalepy. A że tego dnia koncert w Suwałkach grał Sławek Wierzcholski, to i przy okazji na wielkiej scenie gratulował Luberze 40. lat na scenie. I zagrał na harmonijce.
Strzałem w dziesiątkę było zaproszenie do gościnnego występu Adama Ostrowskiego, popularnego od trzech dekad rapera O.S.T.R. We freestyle na podkładzie funkowej „Rzeki dzieciństwa" skomentował i swoje miejsce na scenie i lata spędzone na nauce gry na skrzypcach.
Elementem ekstra miała być Suwalska Orkiestra Kameralna – i rzeczywiście – kiedy zespół tonował kilowaty, można było cieszyć ucho oryginalnymi aranżacjami dyrygowanymi przez Kazimierza Dąbrowskiego.
„Takie moje miasto jest” i oczywiście „Głupi” – Tomasz Organek przez blues rockową publiczność jest lubiany i akceptowany.
Wojciech Cugowski, także jako blues rockowy gitarzysta i wokalistka – Żaneta Lubera – mieli na scenie sporo do zrobienia. A publiczność nagradzała wszystkich gromkimi brawami.
Swoje największe przeboje i covery przypomniała formacja Harlem od lat dowodzona przez Krzysztofa Dżawora Jaworskiego.
Na wielkiej scenie nie pozwoli sobie, by zniknąć, Gerry Jablonski Band. Tu oprócz lidera – każdy muzyk miał szansę zaprezentować się w roli solisty, a ozdobą był polski harmonijkarz – znakomity Piotr Narojczyk.
Harmonijka to także jeden z atrybutów, jakimi z wprawą posługuje się na scenie Diego Pani – niesamowicie zabawny wokalista włoskiego zespołu King Howl. Świetne slide Marco Antagonisty przypominały słuchaczom, czym może być blues nawet w głośnym wydaniu.
King Howl pochodzą z Sardynii. Swoją muzykę nazywają heavy blues. A słucha się ich bardzo lekko. Taka magia.
Prawdziwą magią bluesa z korzeniami w Nigerii zaprezentowała mieszkająca w Szwajcarii Justina Lee Brown.
Charyzmatyczna wokalistka potrafi porwać publiczność do wspólnej zabawy. Jak to wytrzymał Przystanek Rozmarino? Było zawodowo i selektywnie. Po prostu – wszystko zagrane z szwajcarską precyzją.