Gina Sicilia – It Wasn’t Real

Gina Sicilia w rodzinnej Filadelfii nagrała nową płytę “It Wasn’t Real”. Krążek wyprodukował zdobywca Grammy Glenn Barrat, a gra cała plejada świetnych sidemanów.

Fani bluesa od pierwszych taktów krążka będą uszczęśliwieni. Gina zaczyna płytę od tytułowego nagrania i to fantastyczny blues. Świetnie zaśpiewany, pełen pasji, bólu, po prostu – pełen serca. OK – to opowieść o rozstaniu i o miłości, ale Ginie wierzymy od pierwszej nuty. W dodatku pięknym solem ozdabia tę pieśń Jay Davidson.

A potem zaczyna dudnić kontrabas i z krążka wydobywa się zamieniona lekko w country wersja hitu "Don’t Cry Baby”, którym Etta James podbiła świat już w roku 1961. Tu porównania choćby z Bonnie Raitt same cisną się na usta, ale przecież Gina jest już duża i ma własny styl, a solówki saksofonu tylko dodają charakteru piosence.

„Please Don’t Stop” też oscyluje gdzieś pomiędzy światem country i bluesa, w aranżacji zawiera klaskające dłonie ale i piani honky tonk, odrobinę Hammondów i całkiem współczesnej elektroniki. No i niespotykaną pulsację całego zespołu.

W „Wake Up Next To You” Gina Sicilia śpiewa właściwie z towarzyszeniem kontrabasu, miotełek i akustycznych gitar. Ale Glenn Barrat w refrenie wplótł świetne chórki, trąby i wszystko podlał południowym sosem. Następna świetna i autorska, jak wszystkie pozostałe, oprócz hitu Etty, piosenki.

W „Walkin’ Alone The Avenue” mamy swingującą gitarę rytmiczną, świetna harmonijkę, w którą dmie Dennis Gruenlin i klimat jazzowego klubu wzmocniony szemrzącymi na drugim planie hammondami. Ależ oni swingują.

Akustyczną country bluesową balladę „City By The Water” Gina śpiewa znów z wielkim oddaniem i delikatnością. To także piosenka o rozstaniu między kochankami, a Gina jazzuje aż miło. I chociaż schematy takich utworów są przewidywalne, nie pożałowała akordów w bridge i zwrotkach. Od razu słychać, że komponując umie wykorzystać możliwości harmonii. Całość okrasza kojące solo saksofonu.

„Write A Little Song With You” – to marzenie zakochanej kobiety. Następna ballada z pogranicza country i bluesa kołysze słuchaczy. Oczywiście i we wcześniejszych piosenkach producent delikatnie wprowadza nieodzowne w country brzmienie gitary hawajskiej. A Gina śpiewa z takim zaangażowaniem, ale nigdy nie krzyczy.

Zaskakująco brzmią słowa „Don’t Wanna Be No Mother”. To ballada o 15 latach małżeństwa i kilkunastu wyhodowanych kilogramach nadwagi. Ale przecież tak naprawdę o uczuciach. Tu Gina znów daje popis, jak całe serce włożyć w kilka minut piosenki i rozdzierająco wyznaje, że już nie chce być ani matką ani żoną. Za ten tekst pokocha ją niejedna feministka.

Radośnie i przebojowo brzmi „Oh Me, Oh My”. Szczęście bije z każdej nuty, noga sama chodzi i ta piosenka daje mnóstwo pozytywnej energii. I mimo banalnej zwrotki, Gina po raz kolejny w bridge –refrenie pokazuje, że umie posłużyć się harmonią. Na koncertach na pewno cała sala będzie się kołysać.

Album kończy countrowo rock and rollowa „Walkin’ Shoes”. Tu nawet męskie chórki podpowiadają, że Gina twardo stąpa zarówno w świecie Nashville jak i Nowego Orleanu. Dzięki niej nieprzekonani do country mogą zainteresować się i tą muzyką, a zmęczeni chicagowskimi shuffle posłuchać świetnych melodii.

Dzięki Gina i przyjeżdżaj do Polski. Rawa Blues czy Piknik Country – wszędzie będziesz mile widziana.