Duke Robillard to muzyk i producent z krwi i kości. Całe jego życie to właściwie różne aspekty muzykowania, a krążkiem „Independently Blue” dowodzi swego oddania bluesowi, wczesnemu rock & rollowi i jazzowi.

Płytę otwiera kompozycja Al. Basile „I Wouldn't-a Done That” – shuffle w teksańskim klimacie. Co ciekawe, w piosence zmienia się tonacja i mamy kilka kolejnych solówek w nieco odmiennych technikach.

„Below Zero” to wspólne dzieło Basile i Robillarda. Porządne, blues rockowe granie z wyraźnymi odniesieniami do brytyjskiej fali bluesa, nie wolne od technicznych sztuczek realizatora dźwięku.

Monster Mike Welch, który gra na gitarze we wszystkich utworach, sam popełnił „Stapled To the Chicken's Back”. Instrumentalny shuffle w teksańskim stylu daje szansę wygrania się obydwu gitarzystom, a że każdy z nich gra w odmiennym stylu, to i przyjemność ze śledzenia ich pomysłów jest spora.

I oto, zupełnie niespodziewanie, „Patrol Wagon Blues” zabiera nas w świat Nowego Orleanu. Brzmienie genialnie wzbogacają Doug Woolverton na trąbce i Billy Novick na klarnecie. A kiedy tempo przyśpiesza, wirtuozerską partię pianina gra Bruce Bears.

„Laurene” to utrzymany w klimacie wczesnego rock and rolla utwór samego Robillarda. Bardziej hołd oddany latom 50. niż coś wyjątkowego.

Za to „Moongate” z efektem cieknącej wody zachwyca od pierwszych taktów. Lekko mroczny, podkradający się zza pleców, z gitarą z olbrzymim pogłosem, acz grającą jakby w wielkim oddaleniu. Psychodelicznie magiczny i niepokojąco urzekający. Taki jest prawdziwy blues XXI wieku.

„I'm Still Laughing” Ala Basile to niezwykle rasowe bluesidło z jazzowymi konotacjami i bardzo fajną grą pianisty.

„Strollin With Lowell and BB” – taki tytuł zobowązuje. Swingujący instrumental z oczywiście zawodowymi solówkami może być inspiracją dla wielu bluesmanów, którzy nie mogą znaleźć dobrych wokalistów, a sami wiedzą, że ich głos brzmi kiepsko.

Polacy mogą przez moment zastanawiać się czy pierwsze nuty „You Won't Ever” nie przypominają „Zacznij od Bacha” trębacza Wodeckiego, ale dalej ta autorska piosenka Robillarda rozwija się tak nieprawdopodobnie, że wręcz unosi nad ziemię. Fantastyczna, pełna blue eyed soulu, melodia z przepiękną partią trąbki kojarzącą się z Chuckiem Mangione to kolejny poruszający moment płyty. Jednocześnie przebojowy i idealny na play listy nawet do wszelakich smooth jazzowych kafejek. Do tego jazzowe solo gitary i jesteśmy ugotowani na amen.

„This Man, This Monster” to następna instrumentalna kompozycja Mike Welcha. Brzmi jakby powstała gdzieś w jazzowym klubie z sześćdziesiąt lat temu. I ot to chodzi – by pamiętać, że jazz wywodzi się z bluesa i kiedy potrzeba idą gryf w gryf.

Duke Robillard fntastycznie kołysze słuchaczy swoją kompozycją „Groovin' Slow”. Zgodnie z tytułem, numer rozwija się nieśpiesznie, a Duke snuje opowieść, wspierając się jazzującymi zagrywkami czysto brzmiącej gitary.

Krążek kończy klasyczny chicagowski i autorski blues „If This Is Love”. Duke Robillard nie tylko świetnie gra na gitarze, ale i też z wielką pasją interpretuje swoją kompozycję.

Przekonywanie kogoś, że Duke Robiilard jest świetnym artystą nie ma większego sensu. To słychać od pierwszych nut i ten stan potwierdza płyta „Independently Blue” The Duke Robillard Band. Wypada tylko wyglądać koncertu muzyka w Polsce.