Robben Ford - Bringing It Back Home

Nowa płyta, jaką nagrał Robben Ford to “ Bringing It Back Home”. Znany gitarzysta zdecydował się głównie na covery, a towarzyszą mu organist Larry Goldings, bębniarz Harvey Mason, basista David Piltch i puzonista Steve Baxter.

Rewelacyjny skład wymusił nietypowe brzmienie. I rzeczywiście – jest ciepłe, pełne, kojarzące się z jazzem głównego nurtu wczesnych lat 60. Już w pierwszym utworze – „Everything I Do Gonna Be Funky” słychać, że Robben Ford nie będzie szalał na gitarze. Używał podobno wyłącznie 1963 Epiphone Riviera i to z włączoną jedną przystawką. I starczy.

„Birds Nest Bound” Big Joe Williamsa zagrane jest równie perfekcyjnie. Organy B-3 masują uszy, a Robben od czasu do czasu trąca struny, czasem bawi się stylem Wesa Montgomery, a cały zespół swinguje wręcz obłędnie.

„Fair Child” to druga piosenka Allena Toussainta w tym zestawie. Funkująca, z oszczędnie grającą gitarą, za to pięknie punktującym całość basem i ciepłym puzonem. Ależ on ubarwia brzmienie i nadaje szlachetności.

Autorska „Oh, Virginia” to ballada z lekko ujazzowioną harmonią. Bliska gospel i soulowi, a jednocześnie niezwykle ulotna. Robben Ford fantastycznie śpiewa, nie siląc się na wysokie tony, a cały zespół zdaje się być jednym organizmem. Przepiękna pieśń.

„Slick Capers Blues” to kompozycja sprzed II wojny światowej autorstwa Charliego „Little Buddy” Doyle. W tym zestawie pasuje wprost idealnie. Riffy organów i puzonu przeszywają powietrze, a Robben nie dość, że świetnie śpiewa to jeszcze jakby od niechcenia spaceruje po gryfie, momentami zmieniając wraz zespołem tempo. Machina!

Tradycyjna pieśń „On That Morning” tu brzmi wprost jak hołd złożony Wesowi Montgomery. A genialnie brzmiące B-3 pod palcami Larry Goldingsa płyną wręcz niebiańskimi dźwiękami i współbrzmieniami.

Balladę „Traveler's Waltz” napisali wspólnie Anne Kerry Ford i Michael McDonald. Robben Ford tę piosenkę śpiewa z zachwycającą nostalgią, a jego Epiphone brzmi oszałamiająco.

Bardzo ciekawie brzmi „Most Likely You Go Your Way (And I'll Go Mine)”. Podobnie jak Bob Dylan, Robben Ford bardziej opowiada, niż śpiewa tę historię, ale zespół przerobił piosenkę genialnie. Wspaniale pulsują puzon i organy, a Ford tylko od czasu do czasu gra akordy.

„Trick Bag” napisał Earl King. Jest w tym utworze coś z ducha zabawy dawnych bluesmanów i jest coś z bardziej rockowego odczytania idiomu, ale z old schoolowym brzmieniem. I znów Robben jawi się być nieprawdopodobnie sprawnym wokalistą. Jest tu i funk i najbardziej odjazdowe solo gitarowe krążka.

Album o idealnym czasie kończy „Fool’s Paradise” spółki David Avid / Johnny Fuller / Bob Geddins. Ciepły, jazzujący blues zaśpiewany na nieprawdopodobnym luzie przez Robbena.

Wszyscy, którzy szukają niezwykłych gitarowych wrażeń mogą się tą płytą rozczarować. Robben Ford “Bringing It Back Home” to fantastyczny popis kultury muzycznej, o jakiej wielu może tylko pomarzyć I chyba najlepszy wokalny album sławnego gitarzysty. I przede wszystkim – bardzo dobra płyta.

A tak Robben Ford rządził w stolicy. Klub Progresja, Warszawa: Robben Ford, Chris Duarte, Coco Montoya i Chantel McGregor zagrali koncert roku (zdjęcia)