Shemekia Copeland nagrywając nową płytę miała trochę ponad 33 lata, a jednocześnie – jak przystało na wzorową divę bluesa – kocha się w winylowych płytach właśnie a 33 1/3 obrotów. To tajemnica tytułu, a jaką tajemnicę zawiera sam nowy krążek?

Przede wszystkim świetny głos i zawodowe kompozycje z dużą dozą energii, po prostu powerful. Tak jak otwierający album autorstwa jej długoletniego menedżera napisany do spółki z gitarzystą Oliverem Woodem „Lemon Pie”. Shemekia swoim mocnym głosem śpiewa o biednych. A więc blues żyje.

„Can’t Let Go” zwalnia nieco tempo, gitara elektryczna brzmi z eleganckim slide, a cała piosenka świetnie pulsuje. No i sama Shemekia nie odpuszcza ani jednej nuty.

W prawdziwie demoniczny nastrój wprawia dopiero „Ain't Gonna Be Your Tattoo”. Świetny, oszczędnie zaaranżowany wolny blues wspomnianej spółki autorskiej. Shemekia śpiewa o kobiecie, która chce być wolna, zachować odrębność, nie być własnością czy wręcz kolejnym tatuażem na ciele faceta. A w dodatku solówki w tej piosence gra Buddy Guy. Szkoda, że nie usłyszycie jej już w radiu. W naszym radiu.

Rolling Stones byliby dumni słysząc riffy do „Somebody Else’s Jesus”. Nie dość, że muzyka jest bardzo stylowa, to jeszcze Copeland atakuje biblijne krucjaty i cytuje przypowieść o rzucaniu kamieniem. Nie wiem czy w takiej sytuacji wpuszczą ją na koncerty do Polski.

 

„A Woman” to gospelowa pieśń JJ Greya ozdobiona solówką na pedal steel guitar w wykonaniu Charlie Starra. To przede wszystkim dowód na świetną kondycję wokalną artystki.

Niemniej klimatyczny, w tym mrocznym znaczeniu, jest utwór „I Sing The Blues”. Tu na genialnie przybrudzonej brzmieniowo harmonijce gra Jon Liebman. Pyszna, mocna kompozycja i prawdziwie bluesowa w najlepszych chicagowskim stylu.

Za to „Mississippi Mud” to ukłon dyżurnych autorów Copeland w stronę funku. Pewnie na koncertach ta kompozycja sprawi więcej satysfakcji niż w wersji płytowej – tak czy inaczej – ta kobieta ma głos.

Następny utwór to klasyk autorstwa ojca wokalistki – Johnny Copelanda. „One More Time” ma świetnie wystylizowane brzmienie, a i sama linia melodyczna przenosi nas w czasy, kiedy blues nie był aż tak wykoncypowany ja dziś.

Pewną pogodę ducha na krążku wnosi cover Sama Cooka „”Ain’t Good News”. W opozycji do tekstu – kompozycja tworzy świetny klimat, ale i muzycy grający na krążku są znakomitymi zawodowcami.

„Hangin’ Up” to następna piosenka idealna do radia. Mogłaby ją mieć w swoim repertuarze właściwie każda licząca się wokalistka. Tylko, ze już nikt nie słuchać prawdziwych piosenek.

Album kończy niezwykła wersja piosenki „I'll Be Your Baby Tonight” Boba Dylana. Zaśpiewana tak, jak zrobiłaby to Norah Jones. Ale Shemekia nie ma takiego PR. Za to będzie można usłyszeć ją na żywo już w listopadzie 2012 roku w Polsce. Cieszmy się tym, co mamy, chyba, że koncertu nie będzie – z powodów jak wyżej.