48 Godzin – Drogowskaz

Prawdziwi nestorzy bluesa i blues rocka – 48 Godzin nie próżnują. Mirosław Kłosowski i jego niezawodna ekipa właśnie wydała nową płytę. „Drogowskaz” wskazuje , na to że Białystok to wciąż znakomity kierunek do grania bluesa.

Mirosław Kłosowski to człowiek instytucja. Sam tworzy swoje bluesy, sam pisze teksty, sam gra na gitarze i przede wszystkim śpiewa – mocnym, zdecydowanym głosem. Od razu słychać, kto tu rządzi!

Płytę otwiera solidny chicagowski blues „Gitarzysta”. Opowieść o wędrownym muzyku – wolnym ptaku z lekkim przymrużeniem oka okraszona jest harmonijką Janusza Nowowsiaka, a w tle mamy jeszcze rytmiczne akordy klawiszy Marka Kubika. „Tylko muzyka – nie będę dzisiaj spać” śpiewa Kłosowski i chyba to obiecujący początek krążka. Szczególnie, kiedy i on i Grzegorz Poznański grają tutaj po solówce.

48 Godzin do aranżacji piosenki „Eurotyk” zaprosili grającego na saksofonie Janusza Topolskiego. Świetny puls, przestrzeń, solidna bas Kuby Szumarskiego – słychać, że zespół zna się od lat i umie grać ze sobą. I znów Janusz Nowowsiak gada swoją harmonijką wprost do słuchaczy.

Jak przystało na dobrego obserwatora, Mirosław Kłosowski jeden z utworów poświęcił koronawirusowi. „Kwarantanna” to bardzo realistyczny zapis stanu w izolacji, za to z nieograniczonym dostępem do sieci.

Ileż niemal santanowskiej energii jest w funkującym „Znowu do ciebie idę”. Tu dominuje bardziej rockowe podejście do bluesa, a i Kłosowski nie żałuje gardła. Ma przy tym łatwość pisania tekstów. A Janusz Nowowsiak – no cóż – daje mistrzowski popis wykorzystania harmonijki w tej stylistyce. Solo gitary też kojarzy się z latin rockiem i o to tu chodzi. Aż chce się zatańczyć!

Zespół lekko zwalnia tempo w „Drogowskazie”. Zaś Grzegorz Pawłowicz dzięki oszczędnej grze na perkusji pozwala wybrzmieć tekstowi. Co ciekawe – tak naprawdę składa się on z bluesowych patternów „so many roads” , „down and up” a jednak Kłosowski umie połączyć je w spójny przekaz. „Którą drogą pójdziesz na dno, a którą na szczyt?” Mamy tu i dobro i zło, i wiatr, i kierunki dróg – fajnie poukładane w bluesowy hit według wzoru Bogdana Loebla.

Mirosław Kłosowski ma świetne poczucie humoru. W piosence „Chłopak” głównego bohatera wiozą na stację końmi, ale młodzieniec studiuje i mieszka w akademiku. Muzycznie – trzyma poziom.

„Nie ma niedźwiedzia co w lesie siedział, za śmietnikiem teraz śpi, góry jedzenia do wyrzucenia, jak się obudzi to będzie zły” – słyszeliście kiedyś takie słowa w bluesie czy blues rocku? Temat marnotrawstwa żywności to w tym gatunku rzadkość, podobnie jak opisywanie życia rodziny dzików. A Mirosław Kłosowski opowiada z perspektywy rowerzysty. I chociaż w Białymstoku jedyny niedźwiedź śpi spokojnie w ZOO, treść jest bliska prawdzie. Klasyczne solo w „Zwierzyńcu” rozładowuje trochę lekko przyciężką melodię.

Świetnie pulsuje „10 kwietnia”. Tu sekcja rytmiczna i gitary stają się jednością, a Janusz Nowowsiak znów może pokazać się z najlepszej strony.

Nie byłoby blues rockowej płyty bez utworu w tempie umiarkowanym. Tu od pierwszych nut za serce chwyta molowa „Bożenka” w typie „Tea for One” Zeppelinów. Co ciekawe, 48 Godzin nie trzymają się stale jednego tempa, tylko przyśpieszają, pozwalając też wybrzmieć gitarowym solówkom. Dzięki temu utwór mimo zachowanej tonacji, nie powoduje przygnębienia.

I jak tu nie mówić, że blues to muzyka dla starszych ludzi, skoro tematem ostatniego bluesa jest „Czerwony maluch”? A poważnie – dzięki dodaniu chórków – banalny zdawałoby się blues, nabiera gospelowego posmaku i broni się od strony muzycznej barwnością aranżacji.

Trzeba podkreślić, że 48 Godzin w studiu Marka Kubika brzmią niezwykle rasowo. To dodatkowy atut płyty. Ten „Drogowskaz” prowadzi do bluesa!