Stara Szkoła i goście – Koncert

Stara Szkoła, zespół złożony z blues rockowych weteranów, w swoje 10-lecie - zaprosił do teatru miejskiego w Inowrocławiu na scenę tuzy muzyki rockowej – Józefa Skrzeka oraz Apostolisa Anthimosa. Kompanię uzupełnił bluesowy harmonijkarz Michał Kielak.

Zespół rozpoczyna koncert od premierowej piosenki „Bajki”, bliskiej delikatnej odmianie rocka progresywnego. W piosence „Poranek” pojawia się zdecydowanie bluesowa harmonijka Michała Kielaka. Tu wokalnie udziela się Michał Kunkela. Świetnie brzmią instrumentalne unisona i praca pianisty – Krystiana „Krystka” Wierzchowskiego.

W kolejnym nagraniu do Starej Szkoły dołącza Apostolis Anthimos i wreszcie płynie blues rock bliższy tradycji choćby w klimacie Nalepy. „Nie mam nic” to pierwszy rasowy blues, który może trafić do autorskich audycji radiowych.

Po raz pierwszy w Inowrocławiu Józef Skrzek podobno zagrał w roku 1976. Ze swoim moogiem otwiera kompozycję „Chciałbym” podczas koncertu Starej Szkoły. I jest w tej kompozycji mnóstwo skrzekowskiej melancholii. Wszak zanim SBB zaczęło być polskim Mahavishnu Orchestra było Silesian Blues Bandem.

Bluesowych nutek można doszukać się też w utworze „Nienapisany list”. Tu udział dwóch trzecich SBB jest bardzo wskazany, i nie ukrywajmy, to słychać. Prawdziwa perełka.

Gorzej brzmią „Dziecięce wycinanki”. Niestety mimo pozornej wielowątkowości kompozycji, wtręt „zastanawiasz się, czy dalej śnić, czy obudzić się” to koturnowa teatralizacja, nie do końca poparta muzyką. I cały efekt z wykorzystania skrzypiec Iwony Gulczyńskiej gdzieś znika, szczególnie kiedy nakładają się na nie harmonijki. Za dużo grzybów w tym barszczu?

Prostsze nie znaczy gorsze. Forma muzyczna „Zamknij oczy” nie jest tak skomplikowana, a zaproszeni do jubileuszowego koncertu wirtuozi i tak mają okazję do wygrania się. Publiczność to widzi, słyszy i zasłużenie oklaskuje. Jest magia.

Koncert wieńczy „Czarna skrzynka”. Bliższa rockowej niż bluesowej estetyce.

Stara Szkoła wierna jest swojej nazwie. Gra muzykę osadzoną w latach 60. i 70. XX wieku. Muzykę, która daje szansę na wygranie się solistom, żywą i pełną emocji. Czasem nawet bliską bluesowej tradycji, z której wszak się wywodzi.