Nasz patronat

Blues Fama: Wanda Johnson

Nasz patronat

Koncert otwarcia SBF 2024 – ZALEWSKI, support Noa & The Hell Drinkers (ES) – 11 lipca

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Poznałem Louisa Armstronga – mówi Randy Chortkoff. Szef Delta Groove Productions, harmonijkarz i współtwórca The Manish Boys, specjalnie dla bluesonline.pl opowiada o swojej drodze do bluesa i o najważniejszych artystach, z jakimi pracował.

Radio bluesonline: Twoja pasja do muzyki narodziła się w bardzo młodym wieku. Twój ojciec był fanem jazzu i zaprzyjaźnił się nawet z Louisem Armstrongiem. Jakie są Twoje wspomnienia z tamtych lat? Czy było to dla Ciebie ważne? Dało Ci to pewne inspiracje, miało wpływ na Twoje życie?

Randy Chortkoff: Niewiele pamiętam z mego dzieciństwa,  może jedynie mego ojca grającego czasami w naszym domu Louisa Armstronga, Louisa Prima, Joe Ligginsa i jego Honeydrippers od czasu do czasu. Mój ojciec bez przerwy opowiadał  o Louisie Armstrongu i zawsze się z nim spotykał, kiedy Louis był w mieście na występach. Ja spotkałem Armstronga tylko raz osobiście, kiedy jechaliśmy do Lake Tahoe i wtedy odwiedziliśmy Louisa w jego pokoju hotelowym. To właśnie stąd wzięła się opowieść o mnie i Louisie Armstrongu. Wierzę jednak i wiem to podświadomie, że ta muzyka utkwiła w moim umyśle i przetrwała wiele lat.

Czy zdarzyło się coś szczególnego w Twoim życiu, coś, co spowodowało, że wiedziałeś już, iż muzyka będzie Twoją drogą życiową? 

Nie jestem tak do końca przekonany, że muzyka będzie moją drogą życiową na stare lata. Zacząłem grać na harmonijce będąc nastolatkiem, jednak nie utworzyłem mego pierwszego zespołu aż do czasu, kiedy miałem 20 lat. Tak się nie stało aż do czasu, kiedy zacząłem promocję i produkcję koncertów bluesowych, mając tuż po trzydziestce. Wyprodukowałem wówczas mój pierwszy album bluesowy, to był rok 1992 i wtedy zdałem sobie sprawę, że muzyka stanie się moją życiową drogą.

Wyrosłeś w domu pełnym muzyki, kto był wówczas Twoim ulubionym artystą? Kiedy byłeś nastolatkiem, rozpocząłeś słuchanie muzyki od…?

Kiedy byłem nastolatkiem znajdowałem się pod wielkim wpływem takich artystów jak James Brown, Ray Charles, czarne grupy doo-wop, może z powodu wcześniejszych nagrań, utworów, które znałem z płyt ojca. Kiedy zacząłem słuchać rocka, zachwyciłem się nieco innymi zespołami, które czerpały również z bluesa, takimi jak The Rolling Stones, Savoy Brown, wczesny Fleetwood Mac, Yardbirds i wieloma grupami zaliczanymi to tzw. "inwazji brytyjskiego bluesa".

Czy możesz nam opowiedzieć jak stałeś się najpierw muzykiem, a następnie producentem?

 Miałem grupę i potrzebowałem nagrać demo, tak, aby móc organizować, bookować koncerty. W tym czasie spotkałem Roda Piazzę i on pomógł mi wyprodukować demo.

Dlaczego ostatecznie zaangażowałeś się w produkcję płyt? 

Na poważnie zacząłem produkować płyty, kiedy udało mi się pozyskać wielkiego wokalistę  Kinga Earnesta. Grałem także na harmonijce i byłem leaderem swego bandu, stworzyliśmy King Earnest and The Wild Knights. Wkrótce po tym, wyprodukowałem album będący come backiem Billy Boy Arnolda - "Back Where I Belong" i Finis Tasby`ego "Jump Children". Sprzedałem oba te projekty Alligator i Evidence Records.

Organizowałeś swoje własne sesje z udziałem olbrzymiej liczby fantastycznych artystów bluesowych, ale także nawiązałeś z nimi wiele przyjaźni. To wspaniałe i niestety bardzo rzadkie w dzisiejszych czasach! Mógłbyś opowiedzieć trochę na ten temat?

 Zacząłem być na poważnie zaangażowany w scenę bluesową w Południowej Kalifornii, gdzie grałem, promowałem koncerty i po prostu byłem fanem. Mijały lata, zacząłem spotykać się i zaprzyjaźniać z artystami z Los Angeles, których bardzo lubiłem. W ciągu 10 lat stworzyłem, zorganizowałem festival "Blues Hall of Fame Festival - hołd dla Little Waltera". W trakcie organizacji tego wydarzenia zaprosiłem do Los Angeles  legendarnych artystów z Chicago i innych części Stanów Zjednoczonych. Zawarłem bliskie relacje, a wręcz przyjaźnie z ludźmi takimi jak: Jimmy Rogers, Junior Wells, czy Otis Rush - wymieniam tylko kilku z nich.

 Stworzyłeś wytwórnię Delta Groove Productions, ale także nową wytwórnię Eclecto Groove Productions. Jednym z pierwszych wydawnictw Eclecto była płyta Jasona Ricci & New Blood. Musisz wiedzieć, że Jason jest artystą cieszącym się szczególnym szacunkiem w Polsce. Ma tu mnóstwo fanów, którzy naprawdę go kochają ! Staramy się pisać o nim i jego muzyce tak dużo, jak to tylko jest możliwe. Opowiedz nam proszę co nie co o Jasonie i Waszej współpracy.

 Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Jasona Ricci, byłem zupełnie jak jego fani w Polsce - po prostu zauroczony jego talentem! Czułem, że Jason nie może być uważany za tradycyjnego muzyka bluesowego, czułem, że on potrzebuje czegoś więcej niż Delta Groove, aby zaprezentować swój talent. Postanowiłem wówczas stworzyć wytwórnię co nie co bardziej eklektyczną, tak, abym mógł prezentować artystów, którzy wynieśli bluesa na nieco inny poziom. Jason był jednym z pierwszych artystów, którzy wpłynęli znacząco na moją decyzję utworzenia Eclecto Groove Records.

Jason miał w swoim zespole New Blood fantastycznych muzyków, takich jak chociażby Shawn Starski – gitarzysta z polskimi korzeniami. Co myślisz o Shawnie?

 Jestem ogromnym fanem Shawna Starskiego ! Rozmawiałem z nim o nagraniu jego płyty solowej i mam nadzieję, że pewnego dnia uda się nam to. Shawn potrafi niesamowicie grać tradycyjnego bluesa, ale także - jak wiesz - jego  gitara to także rewelacyjny, zupełnie inny poziom!

 Wśród swoich muzyków masz także wielu innych interesujących muzyków. W tej chwili mówię o Nicku Curran`ie. Co możesz powiedzieć o nim? Myślę, że zarówno muzyka Jasona Ricci, jak i Nicka Currana nie może być tak po prostu sklasyfikowana jako jedynie blues. To jest absolutnie doskonała mieszanka bluesa, punk-rocka, rocka, jazzu, soul i funku. Nie sądzisz? Jaka jest Twoja opinia?

 Zawsze byłem wielkim fanem Nicka Curran`a. Masz całkowitą rację twierdząc, że Jason i Nick używają bluesa jako podstawy, ale genialnie łączą go z punkiem, jazzem, rockiem, soulem i funkiem ! To idealnie pasuje właśnie do Eclecto Groove Records.

A teraz powiedz nam, jak urodziła się grupa The Mannish Boys?

 Wyprodukowałem pierwszą płytę The Mannish Boys nie wiedząc, że zacznę zajmować się wytwórnią płytową. To była bardziej pasja i nie miałem pojęcia, że zespół, 7 lat później będzie jeździł na tournee po całym świecie. Chciałem zebrać wszystkich swoich ulubionych artystów bluesowych razem, sformować jeden band i nagrać ich. Kiedy zacząłem się w ten projekt  wgłębiać coraz bardziej, okazało się, że chciałbym także usłyszeć innych moich ulubionych wykonawców, jako gości. Tak właśnie rozpoczęła się historia The Mannish Boys Revue z gośćmi specjalnymi.

The Mannish Boys to grupa bluesowych legend. Czy mógłbyś opowiedzieć nam co nieco o korzeniach jej powstania? Jak to było?

Kocham bluesa tradycyjnego, szczególnie wczesną odmianę bluesa chicagowskiego. Chociaż oczywiście są także inne regiony naszego kraju, które mają wspaniałego bluesa. Wszyscy muzycy, którzy są w składzie The Mannish Boys, a także nasi wspaniali goście są ekspertami w tej dziedzinie i spędzili wiele lat na studiowaniu tego stylu. Każdy z muzyków uczył się i odkrywał korzenie swego instrumentu. Mówiąc innymi słowy - świetnie odrobili swoją pracę domową!

Czy uważasz, że blues jest popularnym gatunkiem muzycznym? Czy znasz jakiś sposób na zwiększenie popularności tej muzyki na przykład w Europie?

Blues jest korzenną muzyką amerykańską. Jak to powiedział Willie Dixon: "Blues jest korzeniami, reszta to owoce". Nie wiem, czy blues jest popularny, ale z pewnością zawsze pozostanie głównym kluczem, podporą wszelkiego rodzaju muzyki, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także na całym świecie. Mam wielki szacunek dla bluesa europejskiego i muzyków, ponieważ oni szanują tę muzykę i starają się poznać jej korzenie. Europejscy muzycy bluesowi znają tę muzykę bardzo dobrze, czasami nawet grają ją lepiej niż Amerykanie. A popularność festiwali bluesowych w Europie z pewnością pozwala szerzyć hasło, że ta muzyka nie jest wcale smutna, czy depresyjna, ale raczej szczęśliwa, dająca wiele radości i zabawy.

Czy chcesz powiedzieć, że poświęciłeś życie na rozpowszechnianie i promocję bluesa?

 Tak, aż do chwili, kiedy umrę i pójdę do Bluesowego Nieba.

Czy mamy szansę na spotkanie wkrótce z The Mannish Boys w Polsce?

The Mannish Boys Revue z wielką chęcią przyjadą do Polski, jeżeli oczywiście zostaną zaproszeni.  Moi przodkowie pochodzą z Rosji i Polski, także to byłoby wspaniałe przeżycie móc przywieźć Wam naszą muzykę!